Narzekamy. Nieustająco. Na wszystko i wszystkich (świat jest zły, a my tacy biedni). Musimy się uczyć, chodzić do szkoły i z niej wracać. Źle wyglądamy, bardzo źle wyglądamy. Znowu poniedziałek.
Ale chwilę gdy na chwilę zastanawiamy się, co jest takie najgorsze, okazuje się, że nie jest źle, a nawet jest dobrze.
Zacznijmy cieszyć się małymi rzeczami. Kwiatami, zielonymi liśćmi na drzewach, uśmiechami przyjaciół. Bo życie jest fajne, wiesz? Mamy ogromne możliwości, a nasze życie jest kwestią naszych wyborów.
Przestań już narzekać, uśmiechnij się!
wtorek, 21 kwietnia 2015
czwartek, 16 kwietnia 2015
Study?
Dawno nie dodawałam już żadnego posta, usprawiedliwienia nauką i jej natłokiem męczą i mnie, i was. W tym poście postanowiłam wziąć byka za rogi i napisać wartościową instrukcję.
JAK SIĘ UCZYĆ?
1. Pora nauki
Wiadomo, zwykle powtarzamy po szkole, popołudniu. Nie należy robić tego jednak za późno ani od razu po powrocie do domu. Jeżeli uczysz się w weekend, najlepiej zacznij od rana, bo wtedy mózg najlepiej pracuje.
2. Samochód bez paliwa nie pojedzie
Aby twój mózg prawidłowo funkcjonował, potrzebujesz energii. Rano postaw na pełnowartościowe śniadanie. Przed nauką przegryź orzechy lub gorzką czekoladę.
3. Notatki
Kiedy masz nauczyć się informacji z kilkudziesięciu stron, mniej więcej po pięciu, pełnych czarnych znaków robisz się zniechęcony. Podkreślaj najważniejsze informacja, ale nie przesadzaj tez z nadmiarem kolorów (nie jesteś w przedszkolu, coraz łatwiej do oczopląsu.
4. Powtarzanie
Aby coś zostało w pamięci, musisz to kilkakrotnie powtórzyć. Urozmaicaj to- twórz fiszki, rysunki czy quizy.
5. UCZ SIĘ DLA SIEBIE, NIE DLA OCEN
Wszystko przychodzi łatwiej, jeżeli robisz to dla siebie. Wyznaczaj sobie cele i podążaj w ich kierunku. Nauczanie "zakuć, zaliczyć, zapomnieć" może przydać się parokrotnie, ale w przyszłości nie da żadnego rezultatu.
6. Nie musisz być człowiekiem renesansu!
Jesteś mistrzem fizyki, ale pisanie rozprawek przychodzi ci z trudem? Lubisz biologię, ale gdy masz uczyć się geografii magicznie znajdujesz tysiąc wymówek? Ok, nie musisz być we wszystkim najlepszy. Nie porównuj się też z innymi. Jest to niezdrowe i bezsensowne. Może ktoś, kto ma złe oceny z matematyki jest geniuszem w graniu na pianinie? Jesteśmy rożni i dzięki temu nie jest nudno :)
7. Nie zniechęcaj się łatwo
Marzy ci się liceum? Ucz się tak, aby się do niego dostać. Chcesz zdać egzamin? Nikt tego za ciebie nie zrobi. Jesteś panem własnego losu.
8. Nie rozpraszaj się, zostaw telefon w innym pokoju.
Powodzenia!
JAK SIĘ UCZYĆ?
1. Pora nauki
Wiadomo, zwykle powtarzamy po szkole, popołudniu. Nie należy robić tego jednak za późno ani od razu po powrocie do domu. Jeżeli uczysz się w weekend, najlepiej zacznij od rana, bo wtedy mózg najlepiej pracuje.
2. Samochód bez paliwa nie pojedzie
Aby twój mózg prawidłowo funkcjonował, potrzebujesz energii. Rano postaw na pełnowartościowe śniadanie. Przed nauką przegryź orzechy lub gorzką czekoladę.
3. Notatki
Kiedy masz nauczyć się informacji z kilkudziesięciu stron, mniej więcej po pięciu, pełnych czarnych znaków robisz się zniechęcony. Podkreślaj najważniejsze informacja, ale nie przesadzaj tez z nadmiarem kolorów (nie jesteś w przedszkolu, coraz łatwiej do oczopląsu.
4. Powtarzanie
Aby coś zostało w pamięci, musisz to kilkakrotnie powtórzyć. Urozmaicaj to- twórz fiszki, rysunki czy quizy.
5. UCZ SIĘ DLA SIEBIE, NIE DLA OCEN
Wszystko przychodzi łatwiej, jeżeli robisz to dla siebie. Wyznaczaj sobie cele i podążaj w ich kierunku. Nauczanie "zakuć, zaliczyć, zapomnieć" może przydać się parokrotnie, ale w przyszłości nie da żadnego rezultatu.
6. Nie musisz być człowiekiem renesansu!
Jesteś mistrzem fizyki, ale pisanie rozprawek przychodzi ci z trudem? Lubisz biologię, ale gdy masz uczyć się geografii magicznie znajdujesz tysiąc wymówek? Ok, nie musisz być we wszystkim najlepszy. Nie porównuj się też z innymi. Jest to niezdrowe i bezsensowne. Może ktoś, kto ma złe oceny z matematyki jest geniuszem w graniu na pianinie? Jesteśmy rożni i dzięki temu nie jest nudno :)
7. Nie zniechęcaj się łatwo
Marzy ci się liceum? Ucz się tak, aby się do niego dostać. Chcesz zdać egzamin? Nikt tego za ciebie nie zrobi. Jesteś panem własnego losu.
8. Nie rozpraszaj się, zostaw telefon w innym pokoju.
Powodzenia!
poniedziałek, 6 kwietnia 2015
The last one
W poście zamieszczam ostatnie z opowiadań.
Tu jest. Maleńkie pudełeczko z odznaczeniem za dobre wyniki w nauce. Ostatni rok przed studiami. Dali mi również stypendium, które sumiennie odłożyłam. Nigdy sumie nie widziałam przypinki. Cieszyłam się pieniędzmi i końcem szkoły. Pudełko cisnęłam w kąt, zadowolona i pełna ambicji. Małe, czerwone, aksamitne. Pogładziłam je palcem. Otwarłam.
***- Długo się nie widzieliśmy- powiedziałam, mrużąc oczy, oślepione letnim blaskiem.- Wiem, przepraszam. To wszystko takie nagłe, ale co uważasz o moim pomyśle?- Jakim pomyśle?Zamrugał oczami, włożył ręce do kieszeni kurtki, a jego policzki zapaliły się czerwienią. Przez moment patrzył na mnie, jakby nie mógł zrozumieć, czy żartuję.- Nie ważne, najlepiej udawać, że o niczym nie wiesz.I odszedł. Odszedł na zawsze.***Zrozumiałam, co miał na myśli, gdy obracałam w palcach maleńki pierścionek z błyszczącym, delikatnym kryształem. Musiał trochę kosztować (pieniądze, wartość, mamona). Gdybym otwarła to pudełko ponad pół wieku temu, moje życie wyglądałoby inaczej.Może wtedy byłabym szczęśliwa.***Siedziałem przy niej w szpitalu i trzymałem za rękę. Wyglądała tak młodo, chociaż jej twarz miała już oznaki zaawansowanej starości. Długie, szczupłe palce były zimne, wiedziałem, że to już nie potrwa długo. Zawał- tak to określili lekarze. Serce wykonywało ostatnie, nikłe ruchy. Jej oddech gasł, tak jak gasło jej życie. Nie mogłem się oprzeć myśli, że mogłaby być moją żoną, a wtedy na palcu serdecznym nosiłaby obrączkę, a nie pierścionek zaręczynowy, który znalazła. Zabiłem ją? Nie, zabiło ją jej utęsknione serce, które kończąc bić udowadniało, że istnieje bardziej niż kiedykolwiek. Lekarz i pielęgniarki stali za szklaną szybą, obserwując scenę pożegnania. Pocałowałem ją delikatnie w usta.To był mój pierwszy pocałunek w życiu.
Musieli być zachwyceni.Nie, życie to nie bajka i nie przebudziła się. Mogę jednak przysiąc, że na jej twarzy pojawił się półuśmiech, taki jakim zawsze mnie raczyła. Zanim jej historia dobiegnie końca (jej, nie nasza; ja zajmuję się tylko epilogiem) należy wam się maleńkie wyjaśnienie. Jest wam na tyle bliska, że na kilku rzezach może wam zależeć.
Nie mam na imię Madelf. Przezwisko to usłyszałem w porcie, nadane zwykłemu rybakowi. Pasowało idealnie. Kim jestem? Chcielibyście całą historię, bo okrojone zostawiają niedosyt, prawda?
Znalazłem się w Nowym Jorku wtedy, kiedy ona. Byłem na ślubie jej przyjaciółki. Wiedziałem, gdzie ona mieszka. Zatrudniłem się w sklepie z żywnością ekologiczną, bo wiedziałem, że tam się zjawia.
Pytacie- dlaczego mnie nie rozpoznała?
Lata młodości spędziłem na wojnie. Postrzelony kulą przeszedłem operację, która w połączeniu z mocnym słońcem zmieniła moją twarz nie do poznania. Nabawiłem się wręcz przystojnych rysów.
Dlaczego nigdy nie powiedziałem jej prawdy?
Czy powiedzielibyście kim jesteście osobie która (w waszym uznaniu) na zawsze was odtrąciła?
Ja nie. Stałem z boku, we własnym życiu stając się widzem. Czy to jest miłość? Nie umiem wam odpowiedzieć, czy właściwa. Ale tak, kochałem ją.
Chwilę później zgasła-po cichu i z klasą. Miała ponad siedemdziesiąt lat, ale ja nadal widziałem w niej małą dziewczynkę, z którą spędziłem najpiękniejsze chwile mojego życia.
Przepraszam, kochanie.
Tu jest. Maleńkie pudełeczko z odznaczeniem za dobre wyniki w nauce. Ostatni rok przed studiami. Dali mi również stypendium, które sumiennie odłożyłam. Nigdy sumie nie widziałam przypinki. Cieszyłam się pieniędzmi i końcem szkoły. Pudełko cisnęłam w kąt, zadowolona i pełna ambicji. Małe, czerwone, aksamitne. Pogładziłam je palcem. Otwarłam.
***- Długo się nie widzieliśmy- powiedziałam, mrużąc oczy, oślepione letnim blaskiem.- Wiem, przepraszam. To wszystko takie nagłe, ale co uważasz o moim pomyśle?- Jakim pomyśle?Zamrugał oczami, włożył ręce do kieszeni kurtki, a jego policzki zapaliły się czerwienią. Przez moment patrzył na mnie, jakby nie mógł zrozumieć, czy żartuję.- Nie ważne, najlepiej udawać, że o niczym nie wiesz.I odszedł. Odszedł na zawsze.***Zrozumiałam, co miał na myśli, gdy obracałam w palcach maleńki pierścionek z błyszczącym, delikatnym kryształem. Musiał trochę kosztować (pieniądze, wartość, mamona). Gdybym otwarła to pudełko ponad pół wieku temu, moje życie wyglądałoby inaczej.Może wtedy byłabym szczęśliwa.***Siedziałem przy niej w szpitalu i trzymałem za rękę. Wyglądała tak młodo, chociaż jej twarz miała już oznaki zaawansowanej starości. Długie, szczupłe palce były zimne, wiedziałem, że to już nie potrwa długo. Zawał- tak to określili lekarze. Serce wykonywało ostatnie, nikłe ruchy. Jej oddech gasł, tak jak gasło jej życie. Nie mogłem się oprzeć myśli, że mogłaby być moją żoną, a wtedy na palcu serdecznym nosiłaby obrączkę, a nie pierścionek zaręczynowy, który znalazła. Zabiłem ją? Nie, zabiło ją jej utęsknione serce, które kończąc bić udowadniało, że istnieje bardziej niż kiedykolwiek. Lekarz i pielęgniarki stali za szklaną szybą, obserwując scenę pożegnania. Pocałowałem ją delikatnie w usta.To był mój pierwszy pocałunek w życiu.
Musieli być zachwyceni.Nie, życie to nie bajka i nie przebudziła się. Mogę jednak przysiąc, że na jej twarzy pojawił się półuśmiech, taki jakim zawsze mnie raczyła. Zanim jej historia dobiegnie końca (jej, nie nasza; ja zajmuję się tylko epilogiem) należy wam się maleńkie wyjaśnienie. Jest wam na tyle bliska, że na kilku rzezach może wam zależeć.
Nie mam na imię Madelf. Przezwisko to usłyszałem w porcie, nadane zwykłemu rybakowi. Pasowało idealnie. Kim jestem? Chcielibyście całą historię, bo okrojone zostawiają niedosyt, prawda?
Znalazłem się w Nowym Jorku wtedy, kiedy ona. Byłem na ślubie jej przyjaciółki. Wiedziałem, gdzie ona mieszka. Zatrudniłem się w sklepie z żywnością ekologiczną, bo wiedziałem, że tam się zjawia.
Pytacie- dlaczego mnie nie rozpoznała?
Lata młodości spędziłem na wojnie. Postrzelony kulą przeszedłem operację, która w połączeniu z mocnym słońcem zmieniła moją twarz nie do poznania. Nabawiłem się wręcz przystojnych rysów.
Dlaczego nigdy nie powiedziałem jej prawdy?
Czy powiedzielibyście kim jesteście osobie która (w waszym uznaniu) na zawsze was odtrąciła?
Ja nie. Stałem z boku, we własnym życiu stając się widzem. Czy to jest miłość? Nie umiem wam odpowiedzieć, czy właściwa. Ale tak, kochałem ją.
Chwilę później zgasła-po cichu i z klasą. Miała ponad siedemdziesiąt lat, ale ja nadal widziałem w niej małą dziewczynkę, z którą spędziłem najpiękniejsze chwile mojego życia.
Przepraszam, kochanie.
czwartek, 2 kwietnia 2015
Have courage and be kind
Wczoraj spędziłam bardzo miły, przed wielkanocny wieczór z moimi przyjaciółkami. Byłyśmy w kinie na "Kopciuszku", pamiętając jeszcze tak dobrze znaną z dzieciństwa rysunkową, starą wersję. I bajkę, którą wszyscy znają na pamięć.
Film, choć przeznaczony również dla najmłodszych widzów nie był naiwny. Nie było też w nim tych żałosnych tekstów, dodawanych w kinie dla najmłodszych od niedawna, tylko po to, aby rozśmieszyć dzieci. Zobaczyłyśmy Kopciuszka, bajkę o jakiej zawsze marzyłyśmy. Piękne stroje, bajkowa sceneria, dopracowanie każdego szczegółu, piękny Kopciuszek (jednocześnie szczery i prosty), przystojny książę (z dystansem do siebie) sprawiły, że siedziałyśmy jak zaczarowane przez cały seans. Film był wzruszający, sceny śmierci rodziców chwytały za serce, a moment tańca Elli i księcia podobał się nawet Jagodzie ("świetna scena").
Pomimo magii całego wydarzenia, nikt nie zapomniał, że każda bajka musi mieć morał. Powtarzane jak na mantrę " Bądź dobra i dzielna" słowa pokazały, że dobroć serca może dokonać wielkich rzeczy.
Polecam film każdemu, bo jest naprawdę cudowny.
Film, choć przeznaczony również dla najmłodszych widzów nie był naiwny. Nie było też w nim tych żałosnych tekstów, dodawanych w kinie dla najmłodszych od niedawna, tylko po to, aby rozśmieszyć dzieci. Zobaczyłyśmy Kopciuszka, bajkę o jakiej zawsze marzyłyśmy. Piękne stroje, bajkowa sceneria, dopracowanie każdego szczegółu, piękny Kopciuszek (jednocześnie szczery i prosty), przystojny książę (z dystansem do siebie) sprawiły, że siedziałyśmy jak zaczarowane przez cały seans. Film był wzruszający, sceny śmierci rodziców chwytały za serce, a moment tańca Elli i księcia podobał się nawet Jagodzie ("świetna scena").
Polecam film każdemu, bo jest naprawdę cudowny.
Subskrybuj:
Posty (Atom)