Strony

czwartek, 12 grudnia 2013

Opowiadania- Dziewczynka z mroku cz.2

Lisa
Między otwieraniem kolejnych listów spojrzałam za okno. Noc zabrała już całe światło dnia i spowiła niebo czarnymi chmurami. Deszcz mocna uderzał w szyby, zdawał się chcieć wejść do środka. Co pewien czas można było usłyszeć grzmot. Wtedy całe niebo jaśniało od błysku, a żaróweczka w moim kinkiecie minimalnie przygasała. 
Wtedy otworzyły się drzwi. Bez pukania, delikatnie stukając obcasami weszła do pomieszczenia.
Wysoka, szczupła staruszka przypatrywała mi się uważnie. Jej oczy zdawały przewiercać mnie na widok, czytać moje myśli. Mimowolnie odwróciłam się. Nasze spojrzenia przez ułamek sekundy stanęły na wspólnej linii. Widziałam smutek i bezradność w tych małych, stalowych odmętach. Ona się czegoś bardzo bała. Ona cierpiała. Niezgrabnym ruchem wstałam z krzesła i wyciągnęłam dłoń ku nieznajomej. Długie, kościste palce mocno objęły moją rękę. Skóra kobiety była zwisająca i cienka. Wystające kosteczki prezentowały się dość strasznie. Na palcu serdecznym kobiety dostrzegłam srebrny pierścionek z niebieskim okiem.
- Dobry wieczór- przywitała się nie odrywając ode mnie wzroku. Cieniutki włosek wypadł z jej szarego koczka.
- Witam- powiedziałam niepewnie- Obawiam się, że nie będę mogła pani pomóc...
- Zdaję sobie sprawę z późnej pory- kobieta tupnęła nieznacznie butem o posadzkę i znów wpatrywała się we mnie.
- Ja... Ja wiem po co pani przychodzi- postanowiłam przejść od razu do rzeczy. - Nie mogę jednak pani pomóc.
- Ja jeszcze nic nie powiedziałam. To bardzo nieuprzejme narzucać swoje raje, nie uważa pani?
- Ja wiem wszystko.
- Nie wie pani niczego istotnego- przez usta kobiety przeszedł dziwny grymas uśmiechu.
- Nie oddam Charlotte!- krzyknęłam. Zdecydowanie za szybko. Zdecydowanie bez potrzeby.
W oczach kobiety stanęły łzy. Spojrzała na mnie po raz ostatni tego upiornego wieczoru i weszła, pozostawiając za sobą tylko woń duszących perfum.
Opadłam z powrotem na krzesło. Odsunęłam stertę listów na bok i zawiesiłam głowę na rękach. Tego tak naprawdę się obawiałam, że ktoś przyjdzie. Spodziewałam się jej. Przy zasypianiu ta myśl krążyła mi gdzieś z tyłu głowy, zagłuszana jednak przez bieżące sprawy. Co teraz? Nie wiedziałam. Następny piorun zatrząsł budynkiem. Zasłoniłam kotarami okno.
Wtedy zgasło światło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz