Michael obudził się z potwornym bólem głowy. Spojrzał na duży zegar ścienny.6:39. Westchnął i usiadł. Sobota. W stroju do spania wyszedł na zewnątrz. Było potwornie zimno, słońce jeszcze nie wzeszło i nic nie wskazywało na to, aby miało taki plan. Bez butów, z kubkiem zimnej herbaty przeszedł przez zroszony trawnik do swojej szopy. Podniósł skobel i wszedł do swojego królestwa. Budynek wielkości połowy jego domu wyglądał jakby miał się zawalić. Jednak, gdyby nie liczyć starych, przedwojennych ścian wszystko miało swoje miejsce, co ułatwiało znajdywanie. To jest niemożliwe, aby maszyna nie mogła służyć człowiekowi inaczej jako pomoc dla leniwych gospodyń domowych. Powinienem to sobie wytatuować na twarzy.
***
- Jesteś nienormalny!- Patricia Goose biegała roztrzęsiona wokół stołu. Podeszła do szafki i nalała sobie mocnego alkoholu. Po szklaneczce sięgnęła po następną.- Zadzwonię do twojego lekarza, kochanie- położyła ręce na talii udając pewność.
- Kobieto, uspokój się- mąż siedział zrezygnowany na odsuniętym krześle obok drzwi.- Wszystko ze mną dobrze. Mogę ci to nawet zaprezentować- uśmiechnął się.
- Ani się waż, szaleńcu! Natychmiast idę do mojej matki. Miała rację, gdy mówiła, żeby za ciebie nie wychodzić. To jest... Jakieś twoje kolejne szarlataństwo, tak? To nie ma prawa istnieć, Michael.
- Ale jestem geniuszem!- wstał i wrzasnął.- To, że twój głupi, pusty łeb nie umie tego pojąć nie zwalnia mnie z mojego powołania.
- Nie krzycz na mnie!- pisnęła.- Wiesz, jak marnie ma się moje ciśnienie- usiadła, pijąc już trzecią szklankę Jacka Danielsa.
- Jesteś idiotką, Paticio, a ja nie mogę dłużej żyć z głupią kobietą.
Żona oniemiała. Stanęła i patrzyła wściekła na męża. Jej małe, brzydkie oczka wydawały się przewiercać go na wylot.
- Zakochałam się w konstruktorze, nie szaleńcu. Budowałeś samochody. A ja cię uleczyłam.
Michael wstał i objął Patricię. Wyprowadził ją delikatnie za drzwi, po czym cofnął się i z całej siły trzasnął drzwiami.
- Zobaczymy się w sądzie!- wrzasnął i wyskoczył przez okno zatęchłego domu rodziców Patrici po raz -enty żałując wyprowadzkę ze swojej ruiny.
***
Michael wszedł do sklepu z elektroniką. Po tym jak stracił wszystko po trzydziestu latach stać go było w końcu na własny komputer. Po rozwodzie z Lisą nic już nie tworzył.
Spojrzał na niesprzedające się Lisy Apple'a.
Panie Jobes, i tak pan wygrałeś. Podszedł do kasy i zainwestował we własny egzemplarz.
---
-Zrobię to, zrobimy to dla nich- oznajmiła szczupła kobieta przyciskając czerwony guzik.
czwartek, 24 lipca 2014
poniedziałek, 21 lipca 2014
Kiedyś przyjdzie dzień (1)
Jubilatka siedziała przy samym wejściu do pokoju przy dużym, białym monitorze. Dwie z jej czterech przyjaciółek klęczały przytulone przy gniazdku elektrycznym pod oknem i przeglądały coś na telefonie tej z krótko ściętymi włosami. Ostatnia zeszła na dół po wyraźnej prośbie Katt. Chwilę później przesunęła szklany oddzielacz i weszła do pokoju. Jej twarz wyrażała pogardę, spojrzała na Katt, a ta wstała i złapała od tyłu za ramiona nowo przybyłą dziewczynę, która stała koło Mary Shaw.
- Beu, Vicenza- klasnęła na dwie dziewczyny kulące się w kącie.- To moja kuzynka, Lilly.
- Beu, Vicenza- klasnęła na dwie dziewczyny kulące się w kącie.- To moja kuzynka, Lilly.
Wspomniana uśmiechnęła się sztucznie, pocałowała Katt w policzek i powiedziała, że idzie się umyć. Kuzynka poszła z nią, aby podać jej ręcznik i wróciła za chwilę. Zasunęła oddzielacz i wszystkie cztery jak na komendę zaczęły się śmiać.
- Skąd ją wytrzasnęłaś?-krztusiła się Vicenza.
- Dlaczego ona miała na sobie zwykłe dżinsy?- pytała z niedowierzaniem Beau.
Gdy opanowały napad Katt zaczerpnęła głośno powietrze.
- Moja kuzynka jest trochę... Inna. Oprócz ciemnych włosów i tego strasznego ubrania ma jeszcze swoje opinie. Tylko błagam- złożyła ręce i uśmiechnęła się.- Nie kłóćcie się z nią, wtedy się zacznie.
- Dobra, spoko- Mary Shaw podniosła telefon z biurka Katt i otworzyła swój ulubiony portal społecznościowy.- Zrobię jej zdjęcie, bo to jest już niespotykane.- kręciła głową z niedowierzaniem.
Każda zajęła się swoim światem.
***
Lilly zdjęła swoje dżinsy, a następnie koszulę i bieliznę. Wyjęła wsuwkę z włosów i przeczesała je palcem, patrząc na swoje spojrzenie w lustrze. W duchu przeklinała kolejny wyjazd rodziców i swój brak przyjaciół. Wizyty u Katt same w sobie nie były złe, po prostu dziewczyny nie miały o czym rozmawiać. Jeszcze nigdy nie spotkała się jednak z jej koleżankami i szczerze mówiąc bez poznania ich nie czułaby się źle. Były dokładnie takie same jak kuzynka, ale o ile jedna Katt jest znośna, trzy tak samo umysłowo pokrzywdzone wersje już nie. Weszła pod prysznic i ustawiła kurek na samym środku. Z góry poleciała letnia woda, a Lilly zaczęła się myć. Po kolei. Ta, która po mnie przyszła jest bardzo znudzona życiem i pewnie jak większość 'przyjaciół' mojej kuzynki wybija się dzięki niej. Na pewno się odchudza, bo widziałam, że jej porcja owoców była nietknięta, a cerę ma szarą. Operowała usta, co nie wyszło jej na dobre, bo wygląda jak urażony pies. Nie chce się wyróżniać, dlatego popatrzyła na początku jak Katt na mnie zareaguje. Wyjątkowo źle dobiera ubrania, o ile można tak nazwać top z Hello Kitty i te odblaskowo- zielone szorty. Swoją drogą jest listopad, nie jest im zimno?...
O tych dwóch lesbijkach spod okna nie mam zasadniczo różniącego się zdania. Ta z krótkimi włosami jest bardziej władcza. Szkoda mi tej malutkiej, chudziutkiej blondyneczki w białej sukieneczce. Wyglądała na zagubioną. Z jednej strony podoba jej się jakiś chłopak, ale wie, że wtedy wyleci z 'elity', a moja kuzynka będzie ją gnębić. Łatwo nią manipulować.
Otrząsnęła się z myśli i wyszła z kabiny. Szybko przetarł się ręcznikiem i ubrała piżamę na zatrzaski w kolorze starodawnych bordowych zasłon. Rozczesała szczotką swoje czarne loki do ramion i wyszła z łazienki.
***
Wszystkie drgnęły, kiedy Lilly wchodziła do pokoju. Beu spojrzała na prezent w jej dłoniach.
- Wszystkiego najlepszego Katt- podała go kuzynce.
Dziewczyna wzięła upominek i obejrzała go dokładnie.
- Dzięki- delikatnie rozpakowała. W środku znajdowała się ramka ze zdjęciem. Przedstawiała dwie szczęśliwe dziewczynki biegnące po ulicy. Trzymały się za ręce. Katt delikatnie stuknęła w szybkę. Zaczęły się poruszać. "Jestem samolotem"- wołało jej małe odbicie. Patrzyła na nią jeszcze przez chwilę hipnotycznym wzrokiem, aż w końcu stanowczo stuknęła w ramkę palcem. Obrazek zatrzymał się.
- Pokaż- wyciągnęła rękę Vicenza.
- To śmieć, Katt ostentacyjnie położyła ramkę wysoko na szafie.
- Byłaś taka ładna- oceniła Lilly i spojrzała kpiąco na kuzynkę.
- Nadal jest- rzuciła zdenerwowana Mary Shaw.
Katt zabiła wzrokiem swoją przyjaciółkę i klasnęła w dłonie.
- Mam nowinę- spojrzała na komputer, jakby sprawdzając czy się nie myli.- David Joseph jest we mnie zakochany.
Wszystkie cztery, bez Lilly stojącej z założonymi rękoma zaczęły piszczeć.
- Napisał, że jestem fajna- relacjonowała jubilatka z przejąciem.
- Kiedy pierwsza randka?- zapytała Beu otwierając terminarz na tablecie.
- Może być pojutrze- łaskawie zgodziła się, opierając nogi na stole.
- Miałyśmy iść na zakupy- poinformowała Beu. Vicenza wymierzyła jej kuksańca.
Lilly przeszła do części gościnnej i niezauważona wyjęła swój czytnik książek. Jeszcze tylko trzy dni.
Otrząsnęła się z myśli i wyszła z kabiny. Szybko przetarł się ręcznikiem i ubrała piżamę na zatrzaski w kolorze starodawnych bordowych zasłon. Rozczesała szczotką swoje czarne loki do ramion i wyszła z łazienki.
***
Wszystkie drgnęły, kiedy Lilly wchodziła do pokoju. Beu spojrzała na prezent w jej dłoniach.
- Wszystkiego najlepszego Katt- podała go kuzynce.
Dziewczyna wzięła upominek i obejrzała go dokładnie.
- Dzięki- delikatnie rozpakowała. W środku znajdowała się ramka ze zdjęciem. Przedstawiała dwie szczęśliwe dziewczynki biegnące po ulicy. Trzymały się za ręce. Katt delikatnie stuknęła w szybkę. Zaczęły się poruszać. "Jestem samolotem"- wołało jej małe odbicie. Patrzyła na nią jeszcze przez chwilę hipnotycznym wzrokiem, aż w końcu stanowczo stuknęła w ramkę palcem. Obrazek zatrzymał się.
- Pokaż- wyciągnęła rękę Vicenza.
- To śmieć, Katt ostentacyjnie położyła ramkę wysoko na szafie.
- Byłaś taka ładna- oceniła Lilly i spojrzała kpiąco na kuzynkę.
- Nadal jest- rzuciła zdenerwowana Mary Shaw.
Katt zabiła wzrokiem swoją przyjaciółkę i klasnęła w dłonie.
- Mam nowinę- spojrzała na komputer, jakby sprawdzając czy się nie myli.- David Joseph jest we mnie zakochany.
Wszystkie cztery, bez Lilly stojącej z założonymi rękoma zaczęły piszczeć.
- Napisał, że jestem fajna- relacjonowała jubilatka z przejąciem.
- Kiedy pierwsza randka?- zapytała Beu otwierając terminarz na tablecie.
- Może być pojutrze- łaskawie zgodziła się, opierając nogi na stole.
- Miałyśmy iść na zakupy- poinformowała Beu. Vicenza wymierzyła jej kuksańca.
Lilly przeszła do części gościnnej i niezauważona wyjęła swój czytnik książek. Jeszcze tylko trzy dni.
sobota, 19 lipca 2014
Z kim spędzam wieczory, czyli trochę o filmach Woddy'ego Allen'a
Na początku wakacji prowadziłam z moją przyjaciółką program Przywróć dzieciństwo- filmy Disney'a. Dopiero teraz zrozumiałam niektóre aluzje czy żarty, ale niestety tracą też przez to swoją magię :(.
Teraz, kiedy zostałam sama wzięłam się za komedie romantyczne/ filmy, które miały być komediami romantycznymi.
Teraz, kiedy zostałam sama wzięłam się za komedie romantyczne/ filmy, które miały być komediami romantycznymi.
Wszystkie łączy jeden czynnik, a właściwie jeden człowiek- Woody Allen. Moja przygoda z nim zaczęła się w wyjątkowo ciepłych dniach kwietnia (końcówka), gdy pisaliśmy testy roczne i zakończone wcześniej uzupełnialiśmy oglądaniem "Zakochanych w Rzymie".
Zaczynając od tego, że mamy iście gwiazdorską obsadę (Ellen Page, Alec Baldwin, Penelope Cruz i nawet sam Woody Allen), poprzez prześmieszne historie aż po inteligentny humor- wpadłam w magię filmów Allen'a.
Następną 'pozycją' filmową było "O północy w Paryżu".
Genialne! Allen znalazł drogę do mojego serca.
1. Owen Wilson
2. Paryż
3. Paryż nocą
4. Lata dwudzieste!
*teraz jest moment na to, żeby Maciej uśmiechnął się z powodu mojego 'antyfrancuskiego' nastawienia w nawiązaniu do punktów 2 i 3*
*koniec momentu*
Na początku chciałam zwrócić uwagę na geniusz plakatu- budynki w tyle i niebo wyglądają jak żywo wzięte z obrazów lat dwudziestych.
Jest to mój ulubiony film Allen'a i absolutnie ukochany film w ogóle.
Na początku muszę Was, drogi czytelniku ostrzec- jest tu to co chcemy widzieć w Paryżu, każda scena to niemal obraz gotowy na pocztówkę. W przeciągu projekcji mamy przyspieszoną wycieczkę po 'najbardziej romantycznym mieście świata'. Dlatego proszę, chociaż raz odrzućmy sceptyzm i dajmy się uwieść tej opowieści.
Poznajemy Gil'a. Pracuje w Hollywood pisząc scenariusze do filmów. Niestety nie ma do tego serca i chociaż dobrze zrabia marzy mu się napisanie książki. Jest niepoprawnym romantykiem (mój Boże, już nie ma takich ludzi) i najchętniej przeniósł by się do Paryża na stałe. Nie zgadza się na to jednak jego narzeczona Inez, która twardo stąpa po ziemi i w opozycji do urokliwych spacerów w deszczu wybiera towarzystwo znajomych Amerykanów- w tym wyjątkowo irytującego profesora na Sorbonie. Gil wybiera się na spacer nocą i zostaje wpakowany do samochodu niczym z lat dwudziestych. W przeciągu kilku dni zaprzyjaźnia się ze Scottem Fitzgeraldem i jego żoną, rozmawia o odwadze z Hemingway'em, daje książkę do recenzji Gertrudy Stein, daje Buńuelowi pomysł na "Anioły zagłady", ocenia obraz Picassa i zakochuje się w jego modelce- uroczej Francuzce, która również marzy o przeszłości, ale... O belle epoque...
Warto zobaczyć, ze względu na przepiękne obrazy malowane przez Allen'a i urok lat dwudziestych.
Następnym krokiem w poznanie nowszego dorobku reżysera było "Poznasz przystojnego bruneta".
Ten film był dla mnie średni- jedynym wątkiem, który mnie naprawdę interesował była historia starszej pani cierpiącej na paranoje ze względu rozstania z mężem, który powrócił do swojej młodości. Helen(!) chodziła do kobiety, która 'przepowiadała jej przyszłość', co jej córka uważała za nieszkodliwe, na początku. Ona sama była młodą kobietą, kręcącą się pomiędzy pracą, szefem, który jej się podobał, a mężem, który nie chciał mieć z nią dzieci, bo zakochał się w kobiecie z okna (w sumie to dobrze, miał straszną twarz, której nie uwzględniono na plakacie). Dorośli bohaterowie kręcą się bezwładnie, co 5 minut zmieniając emocje i partnerów. Nie.
O tym filmie nie wiem za to co myśleć... Poznajemy dwie bohaterki- każda gorsza od każdej, jedna okrutnie nudna, poważna, bez polotu z takim samym narzeczonym, druga romantyczka, poszukująca doznań emocjonalnych. Obydwie zakochują się w przystojnym Hiszpanie związanym emocjonalnie ze swoją ex (Penelope Cruz). W tym filmie nikt nie ma pojęcia czego chce i co tak właściwie robi ( brzmi znajomo, znamy kogoś takiego? Nie, na pewno nie).
Na "Co nas kręci, co nas podnieca" uśmiałam się strasznie, jednocześnie wpadając w nastrój ' Nic nie jest wieczne, umrzemy'. Bardzo polubiłam głównego bohatera- Borisa. Nie lubi ludzi, uważa ich za "owsiki", żyje samotnie po rozwodzie z żoną do czasu aż wprowadza się do niego głupiutka Amerykanka, notabene jego przyszła żona. Film jest dość abstrakcyjny, ale ciekawy, miła odmiana po poprzednich dwóch. Pokazuje, że mamy łapać każdą miłość.
Ostatni, wczoraj obejrzany wprowadził mnie w straszny nastój. Kobieta, której mąż oszukiwał i okradał ludzi nie może wydostać się już z przepaści finansowej, tabletek na uspokojenie i duchów przeszłości.
To już wszystko (jaki długi post, masakra). Zamierzam obejrzeć starsze filmy Woody'ego Allen'a, podobno starsze są lepsze. Dobra wiadomość: Kręci nowy film z Colinem Firth'em (my fav <3), dziejący się w latach dwudziestych. Czego chcieć więcej?
piątek, 18 lipca 2014
O miłości inaczej, z muzyką
Obiecałam, a ja jeśli coś obiecam to to robię, w odróżnieniu do niektórych. Przed Wami recenzja (opis) filmu, na który udałam się z Mandzią na prywatny seans ;).
Polski plakat oferuje nam już wizję kolejnej komedii romantycznej. A tu niespodzianka- film, który przypomina teledysk, w otoczeniu Nowego Jorku i genialnej, urokliwej muzyki.
Spoiler: Nie, ci na plakacie nie będą razem, nawet się nie kochali. Ten gość jest rozwodnikiem, a dziewczynę właśnie rzucił chłopak.
Zaczyna się niewinnie- chłopak Grety (Adam Levine, wokalista Maroon 5) przyjeżdża z już wymienioną (Keira Knightley) do Wielkiego Jabłka, aby wzbić się na szczyty list przebojów. Poznaje inną dziewczynę i zostawia Gretę. Ta znajduje swojego starego przyjaciela i pomieszkuje u niego (1. Nie, nie zakochuje się w nim 2. Nie, to nie ten gość z plakatu). Zrozpaczona po zerwaniu idzie z nim do baru, gdzie ten gra i wywołuje ją, aby także pokazała co potrafi. Nikt nie zwraca na nią uwagi. Nikt oprócz gościa z plakatu. Dziewczyna nagrywa cudowny album bez pomocy studia muzycznego w różnych miejscach Nowego Jorku.
Wychodzi genialnie. Naprawdę zachęcam do obejrzenia i POSŁUCHANIA SOUNDTRACKU.
Jako bonus napiszę kilka słów o drugim, moim zdaniem znakomitym filmie o miłości, muzyka też w nim jest, może nie ma na nią takiego nacisku jak w "Zacznijmy od nowa", ale również PROSZĘ KUPIĆ PŁYTĘ bądź POSŁUCHAĆ SOUNDTRACK :*.
GWIAZD NASZYCH WINA
*Teraz chwila na pisk nastolatek, które nawet nie sięgnęły po książkę, a nawet jeśli tak to po filmie, z okładką z aktorami, powrzucały zdjęcia na snapchata i są z siebie bardzo dumne, bo czytają. Brawo. "Kocham to!!!!!"*
*Koniec czasu*
Powtarza się gorączka z divergent'a, ale tą jestem bardziej w stanie zaakceptować. Nie mamy Theo James'a (Tobias'a), a Augustus'a Waters'a.
I muszę się przyznać, że ja również się w nim zakochałam...
Ale nie mówcie nikomu, ja przecież jetem zbyt negująca.
To nie jest kolejna głupia bajka o miłości mimo wszystko. To jest opowieść o miłości, która wie, że zginie.
Hazel i Augustus są chorzy, wiemy od początku, że któreś z nich umrze lecz i tak na końcu okazuje się, że nie byliśmy na to przygotowani.
Tak jak w życiu, no bo przecież mieliśmy żyć wiecznie...
O tym filmie nie da się pisać, trzeba go zobaczyć.
Z filmów są cytaty, ten jest jednym, wielkim cytatem.
Na koniec może tylko ten mój magiczny uśmiech- nie uśmiech i podziękowania dla Macieja, który się ze mną wybrał (wiem, że czytasz mojego bloga, śledzę ludzi) :)
Miłego dnia
Active summer
Active summer
Minęły już 2 tygodnie wakacji, myślę, że większość z nas zdążyła się już
przyzwyczaić do późniejszego spania, braku lekcji i słoneczka.
W tym poście chciałabym dodać kilka sposobów na aktywne spędzanie wakacji :)
1) Pływanie
Mój ukochany sport, czasami mam wątpliwości czy nie jestem pół-syreną,
czy czymś takim. Mogłabym pływać bez przerwy :). Idealny na lato-
chłodzi, a my się nie pocimy. Jeden z najbardziej efektywnych rodzajów
aktywności. Na co czekacie? Baseny, kąpieliska czekają!
2. Bieganie- temu poświęciłam już niedawno całego posta, więc nie zamierzam się dublować.
3. Gry zespołowe- uczą pracy w grupie, koordynacji, honoru, bycia
drużyną. Wystarczy skombinować kilka osób nudzących się tak jak ty i
ekipa gotowa.
4. Ćwiczenie w domu. Moje ulubione programy prezentuje Ewa Chodakowska i Tiffany, ta druga ma ćwiczenia bardziej taneczne.
5. Taniec. Najbardziej wdzięczna z aktywności, przy godzinnej serii naprawdę można się zmęczyć.
Mam nadzieję, że zachęciłam Was do letnich aktywności. W razie pytań odpowiem w komentarzach.
A teraz idę pobiegać :)
One song- thousand memories- muzyka na wakacje
Zmieniłam w końcu wygląd i piosenki na blogu (ile można). Jak zwykle opiszę mój wybór.
1. Lost stars, A step you can't take back, Tell me if you wanna go home- piosenki z filmu "Zacznijmy od nowa". Zarówno on, jak i utwory to perełki. Moja ulubiona aktorka- Keira Knigtley śpiewa. Zamieram napisać recenzję filmu, także oczekujcie :)
2. Changes- Black Sabaath, genialny utwór z płyty ballad rockowych, ku uldze Madzi nie dodałam "When a blind man cries cry"
3. Tee shirt, As simple as this, Bomfalleralla, Wait, All of the stars / Birdy, Jake Bugg, Afasi&Filthy, M83, Ed Sheeran/- wszystko ze ścieżki dźwiękowej Gwiazd naszych wina. Tak jak w przypadku Zacznijmy od nowa polecam kupienie soundtracka nawet gdy nie oglądaliście filmu. Środkowy twór to szwedzki rap, jeśli ktoś nie widział filmu- nie masz rozumieć tekstu, tylko czuć emocje rapera.
4.Ważne- Na początku pokazała mi ją mama i nie wpadła mi w ucho, a dzisiaj cały czas ją podśpiewuję, ma bardzo fajny przekaz.
5. Bo jak nie my to kto- Bardzo wpada w ucho, wakacyjna
6.We share the same sun, Let her go- To... To dwie piosenki kojarzące mi się tak strasznie z OSW 2013, zawsze przenoszą mnie do Serw
7. Don't know what you got till it's gone- takie trochę Let her go
8. Over the love- my fav <3
czwartek, 17 lipca 2014
Hold On Pain Ends
Kochani czytelnicy!
U mnie pogoda... brak. Pada, leje, błyska, grzmi- cytując klasyka. Nastroje też spadają, szczególnie jeśli w telewizji ciągle mówią tylko o złych rzeczach, umierających ludziach i wojnie, która dotyka, może nie oficjalnie Ukrainę.
U mnie pogoda... brak. Pada, leje, błyska, grzmi- cytując klasyka. Nastroje też spadają, szczególnie jeśli w telewizji ciągle mówią tylko o złych rzeczach, umierających ludziach i wojnie, która dotyka, może nie oficjalnie Ukrainę.
Dlaczego, pytam dlaczego po tylu latach rozwoju techniki, cywilizacji ludzie nadal są tacy sami, nie zmienili się? Władza przyćmiewa wszystko, wszystkie wartości wpajane od dzieciństwa. To przykre. Nie, to nie jest przykre! To odrażające. Pokazuje jak, pomimo upływu tylu lat ułomności człowieka pozostają takie same.
Może jestem tylko nastolatką, która nie ma pojęcia o drugim dnie konfliktów, ale wątpię, żeby ludzie, którzy umierają w Strefie Gazy czy u naszych sąsiadów wiedzieli wiele więcej. Po prostu nienawidzą ludzi, którzy zabijają ich braci.
Jeśli kiedykolwiek Wy lub ktoś kogo znacie będzie przywódcą kraju, a może świata poproście go o brak agresji. Proszę. Dla dobra siebie i innych.
wtorek, 1 lipca 2014
Wakacyjne #2
- Po tym wszystkim wolałabym jednak, abyś nie zostawał pilotem- Marikka patrzyła na Harsh'a w górę. Był od niej o dobre 25 centymetrów wyższy. Wyglądali bardziej jak ojciec i córka- ona niska i drobna, a on wysoki i barczysty. Obydwoje byli zakłopotani i spięci. Stali blisko siebie, w zasięgu rąk.
- To był nieszczęśliwy wypadek. Ona nie umiała sterować- tłumaczył się.
- Ona była doskonała- spojrzała na niego z irytacją.
- Dlaczego się tak o mnie trzęsiesz? Jeśli ci nie pasuje moja przyszłość, odejdź.
- Tak zrobię. Nie mogę powiedzieć ci co masz robić.
- Nie możesz- potwierdził patrząc w dal.
- Czyli...- wytarła spocone dłonie w ciemne dżinsy.- Do widzenia. Do widzenia na zawsze.
- Czyli rezygnujesz ze mnie, bo to co chcę robić nie pasuje do twojego planu- zapytał cynicznym głosem.
- Rezygnuję z ciebie, bo zbytnio cię kocham, aby wypuszczać cię z domu z myślą, że mogę cię stracić- zawinęła sweter jak poły szlafroka i skrzyżowała ręce na piersi.
- Czy to się nie zakrawa o egoizm?
- Może. Może miłość jest jednym wielkim egoizmem. Każdy poszukuje tylko szczęścia, a we dwoje bardziej się opłaca...- westchnęła głęboko.- Żegnaj, Harsh.
Nie odpowiedział, tylko wybiegł trzaskając drzwiami.
***
Najpierw rozpoznała Vigo. Miał nadal rude włosy, jednak nie w tak mocnym odcieniu jak kiedyś. Czarny, dobrze skrojony garnitur podpowiadał, że dobrze mu się powodzi. Przyleciał do Sztokholmu na chwilę, zaraz wróci do swojego Londynu. Pasował tam idealnie. Podeszła do niego. Wyglądała na starszą niż w rzeczywistości. Jasne i tak włosy poprzecinane były siwymi pasemkami. Miała na sobie elegancki płaszcz i buty na niskich obcasach. Widać było też czarną sukienkę.
- Mówiłam mu- wyjąkała bez zbędnych przywitań, jakby trzydzieści lat rozłąki nie wymagało pewnych wyjaśnień.
- Domyślam się- objął ją niezdarnie.- Wy... Nie byliście razem, prawda?
- Nie. Nigdy- powiedziała cicho. A ty?
- Ożeniłem się dwókrotnie, jestem singlem i ojcem trójki dzieci.
- Też przegrałeś życie? Żółwik- spojrzała na mnie tymi swoimi sarkastycznymi, zmęczonymi oczyma.
- Jak na dzieci z tak fajnym dzieciństwem mieliśmy dorosłość do dupy.
Cicho przyznała mu rację, gdy nadszedł Elias. Właściwie trudno go było rozpoznać spod warstwy tłuszczu, którą był pokryty. Miał na sobie podziurawiony, przetarty płaszcz.
- Dużo czasu minęło- czuć było od niego alkohol.
- Stoczyłeś się Eliasie- oceniła Marikka.
- Nie miałem z czego się staczać.
Głos księdza przerwał ten jałowy dialog. Chwilę później zobaczyli trumnę.
Harsh Laid
Ur. 16.08. 1950, Solval
Zm. 11.09. 2001, Nowy Jork
I zdjęcie uśmiechniętego człowieka, spełnionego.
"Wygrałeś Harsh. Wygrałeś z nami wszystkimi"- pomyślała Marikka.
Nie płakała.
Epilog SamolotEM. Pierwsze wspomnienie dotyczy Mayi i wyprawy samolotem nastolatków. Podzielili się na dwa samoloty, Maya leciała sama. Rozbiła samolot. W pierwszym dialogu Harsh i Marikka mieli ok. 20 lat.
Subskrybuj:
Posty (Atom)