Strony

piątek, 18 lipca 2014

O miłości inaczej, z muzyką

Obiecałam, a ja jeśli coś obiecam to to robię, w odróżnieniu do niektórych. Przed Wami recenzja (opis) filmu, na który udałam się z Mandzią na prywatny seans ;).

 

Polski plakat oferuje nam już wizję kolejnej komedii romantycznej. A tu niespodzianka- film, który przypomina teledysk, w otoczeniu Nowego Jorku i genialnej, urokliwej muzyki.
Spoiler: Nie, ci na plakacie nie będą razem, nawet się nie kochali. Ten gość jest rozwodnikiem, a dziewczynę właśnie rzucił chłopak.
Zaczyna się niewinnie- chłopak Grety (Adam Levine, wokalista Maroon 5) przyjeżdża z już wymienioną (Keira Knightley) do Wielkiego Jabłka, aby wzbić się na szczyty list przebojów. Poznaje inną dziewczynę i zostawia Gretę. Ta znajduje swojego starego przyjaciela i pomieszkuje u niego (1. Nie, nie zakochuje się w nim 2. Nie, to nie ten gość z plakatu). Zrozpaczona po zerwaniu idzie z nim do baru, gdzie ten gra i wywołuje ją, aby także pokazała co potrafi. Nikt nie zwraca na nią uwagi. Nikt oprócz gościa z plakatu. Dziewczyna nagrywa cudowny album bez pomocy studia muzycznego w różnych miejscach Nowego Jorku.
Wychodzi genialnie. Naprawdę zachęcam do obejrzenia i POSŁUCHANIA SOUNDTRACKU.
Lost stars 
 Jako bonus napiszę kilka słów o drugim, moim zdaniem znakomitym filmie o miłości, muzyka też w nim jest, może nie ma na nią  takiego nacisku jak w "Zacznijmy od nowa", ale również PROSZĘ KUPIĆ PŁYTĘ bądź POSŁUCHAĆ SOUNDTRACK :*.
GWIAZD NASZYCH WINA
*Teraz chwila na pisk nastolatek, które nawet nie sięgnęły po książkę, a nawet jeśli tak to po filmie, z okładką z aktorami, powrzucały zdjęcia na snapchata i są z siebie bardzo dumne, bo czytają. Brawo. "Kocham to!!!!!"*
*Koniec czasu*
Powtarza się gorączka z divergent'a, ale tą jestem bardziej w stanie zaakceptować. Nie mamy Theo James'a (Tobias'a), a Augustus'a Waters'a.
I muszę się przyznać, że ja również się w nim zakochałam...
Ale nie mówcie nikomu, ja przecież jetem zbyt negująca.
To nie jest kolejna głupia bajka o miłości mimo wszystko. To jest opowieść o miłości, która wie, że zginie. 
Hazel i Augustus są chorzy, wiemy od początku, że któreś z nich umrze lecz i tak na końcu okazuje się, że nie byliśmy na to przygotowani.
Tak jak w życiu, no bo przecież mieliśmy żyć wiecznie...
O tym filmie nie da się pisać, trzeba go zobaczyć. 
Z filmów są cytaty, ten jest jednym, wielkim cytatem.
The fault in our stars 💕👌😍🙏
Na koniec może tylko ten mój magiczny uśmiech- nie uśmiech i podziękowania dla Macieja, który się ze mną wybrał (wiem, że czytasz mojego bloga, śledzę ludzi) :)
Miłego dnia


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz