Strony

czwartek, 24 lipca 2014

Kiedyś przyjdzie dzień

Michael obudził się z potwornym bólem głowy. Spojrzał na duży zegar ścienny.6:39. Westchnął i usiadł. Sobota. W stroju do spania wyszedł na zewnątrz. Było potwornie zimno, słońce jeszcze nie wzeszło i nic nie wskazywało na to, aby miało taki plan. Bez butów, z kubkiem zimnej herbaty przeszedł przez zroszony trawnik do swojej szopy. Podniósł skobel i wszedł do swojego królestwa. Budynek wielkości połowy jego domu wyglądał jakby miał się zawalić. Jednak, gdyby nie liczyć starych, przedwojennych ścian wszystko miało swoje miejsce, co ułatwiało znajdywanie. To jest niemożliwe, aby maszyna nie mogła służyć człowiekowi inaczej jako pomoc dla leniwych gospodyń domowych. Powinienem to sobie wytatuować na twarzy.
***
- Jesteś nienormalny!- Patricia Goose biegała roztrzęsiona wokół stołu. Podeszła do szafki i nalała sobie mocnego alkoholu. Po szklaneczce sięgnęła po następną.- Zadzwonię do twojego lekarza, kochanie- położyła ręce na talii udając pewność.
- Kobieto, uspokój się- mąż siedział zrezygnowany na odsuniętym krześle obok drzwi.- Wszystko ze mną dobrze. Mogę ci to nawet zaprezentować- uśmiechnął się.
- Ani się waż, szaleńcu! Natychmiast idę do mojej matki. Miała rację, gdy mówiła, żeby za ciebie nie wychodzić. To jest... Jakieś twoje kolejne szarlataństwo, tak? To nie ma prawa istnieć, Michael.
- Ale jestem geniuszem!- wstał i wrzasnął.- To, że twój głupi, pusty łeb nie umie tego pojąć nie zwalnia mnie z mojego powołania.
- Nie krzycz na mnie!- pisnęła.- Wiesz, jak marnie ma się moje ciśnienie- usiadła, pijąc już trzecią szklankę Jacka Danielsa.
- Jesteś idiotką, Paticio, a ja nie mogę dłużej żyć z głupią kobietą.
Żona oniemiała. Stanęła i patrzyła wściekła na męża. Jej małe, brzydkie oczka wydawały się przewiercać go na wylot.
- Zakochałam się w konstruktorze, nie szaleńcu. Budowałeś samochody. A ja cię uleczyłam.
Michael wstał i objął Patricię. Wyprowadził ją delikatnie za drzwi, po czym cofnął się i z całej siły trzasnął drzwiami.
- Zobaczymy się w sądzie!- wrzasnął i wyskoczył przez okno zatęchłego domu rodziców Patrici po raz -enty żałując wyprowadzkę ze swojej ruiny.
***
Michael wszedł do sklepu z elektroniką. Po tym jak stracił wszystko po trzydziestu latach stać go było w końcu na własny komputer. Po rozwodzie z Lisą nic już nie tworzył.
Spojrzał na niesprzedające się Lisy Apple'a.
Panie Jobes, i tak pan wygrałeś. Podszedł do kasy i zainwestował we własny egzemplarz.
---
-Zrobię to, zrobimy to dla nich- oznajmiła szczupła kobieta przyciskając czerwony guzik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz