Strony

poniedziałek, 21 lipca 2014

Kiedyś przyjdzie dzień (1)

Jubilatka siedziała przy samym wejściu do pokoju przy dużym, białym monitorze. Dwie z jej czterech przyjaciółek klęczały przytulone przy gniazdku elektrycznym pod oknem i przeglądały coś na telefonie tej z krótko ściętymi włosami. Ostatnia zeszła na dół po wyraźnej prośbie Katt. Chwilę później przesunęła szklany oddzielacz i weszła do pokoju. Jej twarz wyrażała pogardę, spojrzała na Katt, a ta wstała i złapała od tyłu za ramiona nowo przybyłą dziewczynę, która stała koło Mary Shaw.
- Beu, Vicenza- klasnęła na dwie dziewczyny kulące się w kącie.- To moja kuzynka, Lilly.
Wspomniana uśmiechnęła się sztucznie, pocałowała Katt w policzek i powiedziała, że idzie się umyć. Kuzynka poszła z nią, aby podać jej ręcznik i wróciła za chwilę. Zasunęła oddzielacz i wszystkie cztery jak na komendę zaczęły się śmiać.
- Skąd ją wytrzasnęłaś?-krztusiła się Vicenza.
- Dlaczego ona miała na sobie zwykłe dżinsy?- pytała z niedowierzaniem Beau.
Gdy opanowały napad Katt zaczerpnęła głośno powietrze.
- Moja kuzynka jest trochę... Inna. Oprócz ciemnych włosów i tego strasznego ubrania ma jeszcze swoje opinie. Tylko błagam- złożyła ręce i uśmiechnęła się.- Nie kłóćcie się z nią, wtedy się zacznie.
- Dobra, spoko- Mary Shaw podniosła telefon z biurka Katt i otworzyła swój ulubiony portal społecznościowy.- Zrobię jej zdjęcie, bo to jest już niespotykane.- kręciła głową z niedowierzaniem.
Każda zajęła się swoim światem.
***
Lilly zdjęła swoje dżinsy, a następnie koszulę i bieliznę. Wyjęła wsuwkę z włosów i przeczesała je palcem, patrząc na swoje spojrzenie w lustrze. W duchu przeklinała kolejny wyjazd rodziców i swój brak przyjaciół. Wizyty u Katt same w sobie nie były złe, po prostu dziewczyny nie miały o czym rozmawiać. Jeszcze nigdy nie spotkała się jednak z jej koleżankami i szczerze mówiąc bez poznania ich nie czułaby się źle. Były dokładnie takie same jak kuzynka, ale o ile jedna Katt jest znośna, trzy tak samo umysłowo pokrzywdzone wersje już nie. Weszła pod prysznic i ustawiła kurek na samym środku. Z góry poleciała letnia woda, a Lilly zaczęła się myć. Po kolei. Ta, która po mnie przyszła jest bardzo znudzona życiem i pewnie jak większość 'przyjaciół' mojej kuzynki wybija się dzięki niej. Na pewno się odchudza, bo widziałam, że jej porcja owoców była nietknięta, a cerę ma szarą. Operowała usta, co nie wyszło jej na dobre, bo wygląda jak urażony pies. Nie chce się wyróżniać, dlatego popatrzyła na początku jak Katt na mnie zareaguje. Wyjątkowo źle dobiera ubrania, o ile można tak nazwać top z Hello Kitty i te odblaskowo- zielone szorty. Swoją drogą jest listopad, nie jest im zimno?...
O tych dwóch lesbijkach spod okna nie mam zasadniczo różniącego się zdania. Ta z krótkimi włosami jest bardziej władcza. Szkoda mi tej malutkiej, chudziutkiej blondyneczki w białej sukieneczce. Wyglądała na zagubioną. Z jednej strony podoba jej się jakiś chłopak, ale wie, że wtedy wyleci z 'elity', a moja kuzynka będzie ją gnębić. Łatwo nią manipulować.
Otrząsnęła się z myśli i wyszła z kabiny. Szybko przetarł się ręcznikiem i ubrała  piżamę na zatrzaski w kolorze starodawnych bordowych zasłon. Rozczesała szczotką swoje czarne loki do ramion i wyszła z łazienki.
***
Wszystkie drgnęły, kiedy Lilly wchodziła do pokoju. Beu spojrzała na prezent w jej dłoniach.
- Wszystkiego najlepszego Katt- podała go kuzynce.
Dziewczyna wzięła upominek i obejrzała go dokładnie.
- Dzięki- delikatnie rozpakowała. W środku znajdowała się ramka ze zdjęciem. Przedstawiała dwie szczęśliwe dziewczynki biegnące po ulicy. Trzymały się za ręce. Katt delikatnie stuknęła w szybkę. Zaczęły się poruszać. "Jestem samolotem"- wołało jej małe odbicie. Patrzyła na nią jeszcze przez chwilę hipnotycznym wzrokiem, aż w końcu stanowczo stuknęła w ramkę palcem. Obrazek zatrzymał się.
- Pokaż- wyciągnęła rękę Vicenza.
- To śmieć, Katt ostentacyjnie położyła ramkę wysoko na szafie.
- Byłaś taka ładna- oceniła Lilly i spojrzała kpiąco na kuzynkę.
- Nadal jest- rzuciła zdenerwowana Mary Shaw.
Katt zabiła wzrokiem swoją przyjaciółkę i klasnęła w dłonie.
- Mam nowinę- spojrzała na komputer, jakby sprawdzając czy się nie myli.- David Joseph jest we mnie zakochany.
Wszystkie cztery, bez Lilly stojącej z założonymi rękoma zaczęły piszczeć.
- Napisał, że jestem fajna- relacjonowała jubilatka z przejąciem.
- Kiedy pierwsza randka?- zapytała Beu otwierając terminarz na tablecie.
- Może być pojutrze- łaskawie zgodziła się, opierając nogi na stole.
- Miałyśmy iść na zakupy- poinformowała Beu. Vicenza wymierzyła jej kuksańca.
Lilly przeszła do części gościnnej i niezauważona wyjęła swój czytnik książek. Jeszcze tylko trzy dni.

1 komentarz:

  1. Ekchm, trochę się nie łapię. W tym nowszym już mniej. Ogólnie super, że często wstawiasz posty, co u mnie jest częstym problemem ;/
    Czyżby w tej wersji występowała żeńska wersja Sherlocka Holmesa?
    Do zobaczenia na obozie :)))))))

    OdpowiedzUsuń