Strony

wtorek, 21 stycznia 2014

Dziewczynka z mroku- cz.7

- Co z tobą? Nie przytulisz się?- chłopak cofnął pośpiesznie ręce i schował je do kieszeni.
- Nnnie... Wiesz, ja mam chyba grypę- odkaszlnęłam lekko, co tylko spotęgowało efekt kłamstwa. Wright spojrzał na mnie z czułością i pokazał na wejście do budynku. Skinęłam pośpiesznie głową i ruszyłam przed nim z czerwoną twarzą. 
I znowu wszystko zepsułaś.
Znowu, masz rację, głosie- przytaknęłam mu z rezygnacją.
- Co mówisz?- zapytał Wright.
Nic, nic gadam tylko z głosami w mojej głowie. To normalne, nie przejmuj się.
Tym razem nie odpowiedziałam już nic. Pozwoliłam tylko tłumowi mnie pochłonąć. Znów byłam tylko niewidoczną Charlotte.
A raczej niewidzialną połową Charlotte.
***
Lisa
- Liso!
Podniosłam wzrok znad papierów. Uzupełnianie danych, wykresów i wszelakich pism od niepamiętnych czasów stanowiło smutną prawdę mojego życia.
- Charlotte- bardziej oznajmiłam niż zapytałam. dziewczyna zawsze wtedy uważała, że jestem spokojna. Albo tak mi się wydawało...
- Daj mi wizytówkę kobiety, która wtedy przyszła- głos dziewczyny był zdyszany. Z eleganckiego warkocza wyleciało kilka pasem włosów. Lekko przygarbiona, w dżinsach dzwonach i różowej marynarce wyglądała naprawdę ładnie.
Jeszcze przypominała Majową...
Szybko się otrząsnęłam. Dawno, dawno temu obiecałam sobie, że nie będę faworyzować żadnej z dziewczynek. Jestem jednak tylko człowiekiem i słabości często zajmowały mój umysł. Trzeba szczerze przyznać- Majowa była... Przyjaźniejsza. Majowej nie dało się nie pokochać. Jej uśmiech zniewalał, słowa ogłupiały a umysł powodował, że patrzysz na świat inaczej. Chcesz być lepszym człowiekiem.
Szybko otrząsnęłam się i spojrzałam na tą smutną dziewczynkę, tak różną od jej... Siostry? 
Nie siostry...
- Zapewne jest już w koszu- starałam się zachować niedbały ton.
- Liso! Nie mam czasu na grę w podchody!- Charlotte cicho tupnęła nogą, rzuciła torbę z kaiążkami na podłogę i podbiegła do mojego wizytownika ( tak, wiedziała, że leży w trzeciej szufladzie). Karteczka leżała na wierzchu, nie wciśnięta jeszcze za foliowe przegródki.

Panna Jane Adamson
Wide Street 10
Londyn

Nie czekając na nic wybiegła szybko z pokoju, tak jak stała. Bez torby, czapki, chusty. 
Tak jak Majowa- pomyślałam, a uśmiech oświetlił moją twarz.
***
Charlotte

Wspomnienie o tajemniczej kobiecie wróciło do mnie po sprawdzianie z angielskiego. Oczywiście nie prosiłam Lisę o zwolnienie, czy usprawiedliwienie. Lektury, z których sprawdzana była wiedza dawno już przeczytałam. Niemal z pogardą oddawałam więc pracę 40 minut przed czasem. Wyszłam z klasy i starannie zamknęłam drzwi. Wtedy zaczęła się stara przygoda z głosami.
Nie czekaj na chłopaka, jasne. To by było takie... Ludzkie, nie? Nie w twoim stylu, prawda? Lepiej uciec. Tak jak zawsze.
Odburknęłam jakieś niezrozumiałe przeprosiny do samej siebie i stanowczo opuściłam budynek.
Na zewnątrz było już ciemno, światło latarni próbowało nieudolnie przedrzeć się przez kożuch z mgły. Skuleni ludzie przechodzili koło siebie. Tacy bezosobowi, tacy nijacy.
Zupełnie tak jak ty!
Jasne... Bez przesady! Wstąpiłam szybko do jednej z londyńskich sieciówek i zakupiłam dużą kawę. Przeliczyłam szybko pieniądze, lecz i tak wiedziałam, że nie stać mnie na czekoladową babeczkę. Bywa. Z kubkiem ciepłego naparu w rękach zeszłam do podziemi. Skręciłam w stronę zejścia do czerwonej odnogi. Niezbyt przepełniony jeszcze wagon stanowił dobre miejsce do rozmyślań.
Wyjęłam czerwony notes i czarny długopis. W zasadzie pisałam tylko czarnym. Niebieskie długopisy miały zbyt wiele różnych odcieni, a czarny- to czarny. Każdy jest taki sam.

Fakty:
1. Kobieta coś o nas mnie wie.
2. Chciała porozmawiać.
3. Jeśli odnosiła się do tego emocjonalnie, musizę coś dla niej znaczyć.
4. Obserwowała Dom, mnie, Lisę- wiedziała, kiedy Lisa będzie w Domu.

Przy Oxford Circus metro zdecydowanie bardziej się zaludniło, dlatego byłam zmuszona wstać i ustąpić miejsca starszej pani.
W drugiej odnodze 'podziemnego węża', jak często żartobliwie pisała o nim Majowa też nie było lepiej. Strawiona przez ten wieloorganizmowy twór wysiadłam na Deganham East i natychmiast pobiegłam do sierocińca.


1 komentarz:

  1. Opowiadanie świetne, tylko nadal nie wiadomo o co chodzi i po prostu trochę nie "idzie się" wraz z bohaterami.
    Ale ogólnie - FANTASTYCZNIE!

    OdpowiedzUsuń