Moja działalność na blogu będzie zatem ograniczona. Zamierzam jednak co pewien czas dodawać Niezależne Opowiadania. Będą to historyjki, pojedyńcze, może jakieś zakończenia niedokończonych serii, może nowe. W każdym razie miłych wakacji życzę, wyłączcie internet i naładujcie akumulatory na następny rok :). Wszystkiego najlepszego!
poniedziałek, 30 czerwca 2014
WAKACJE
Jak zdążyliście pewnie zauważyć, a nawet jeśli nie to snapchat wręcz wybucha od #summer #chill.
Wakacyjne #1
Na obiad przygotowałam pieczeń i warzywa. Wszystko robiłam po kolei, bez zbędnego zamieszania. Lubiłam gotować. Dawało mi to wewnętrzny spokój. Gdy wyjmowałam z piekarnika mięso, usłyszałam głos James'a:
- Na którą przychodzą?
Westchnęłam. Mówiłam mu to przecież tyle razy.
- Za pół godziny- odparłam.
- Mam się jakoś ubrać, czy coś?
Wszedł do kuchni, a ja spojrzałam krytycznie na jego wytarte dżinsy i T-Shirt z głupim napisem.
- Nie, wyglądasz uroczo- odparłam sceptycznie.
- Za to ty tak-przyszedł do mnie, zabrał naczynie żaroodporne, które odstawił na blat. Przytulił mnie, nic się nie zmieniło.
- Nie wierzę, że to już dwadzieścia lat- wyszeptałam.
- Wyszłaś z mroku na słońce- zażartował.
- To się już robi nudne- uśmiechnęłam się.
- Ale tak jest!- udawał bezbronnego dzieciaka.
- Dobra, dobra- zaśmiałam się i poszłam do naszej sypialni. Wyjęłam z szafy granatową sukienkę, która uwydatniała moje kształty, a jednocześnie zmniejszała lekko biodra. Spojrzałam do lustra. Miałam już prawie czterdzieści lat. Nadal się jakoś jednak trzymałam. Może powinnam zacząć biegać? Mimowolnie się uśmiechnęłam, włożyłam srebrne kolczyki, które dostałam na dziesiątą rocznicę ślubu. Ładne. Przeczesałam tylko króciótkie włosy palcami, skropliłam się perfumami i wróciłam do kuchni, krzycząc do James'a, żeby nie podjadał i leciał się ubierać. Odburknął coś, pocałował mnie w policzek i zniknął za drzwiami sypialni.
Zadzwonili do drzwi właśnie wtedy, kiedy James zbiegał z górnego piętra. Był naprawdę przystojny.
- Cześć!- pierwsza weszła postać w granatowych trampkach. Była szczupła i śliczna. Miała blond włosy do ramion związane w wysoki kucyk, błyszczące legginsy i zwiewną bluzkę. Czasami zapominałam, że jesteśmy prawie w tym samym wieku. Pocałowała mnie i James'a w policzki. Za nią wszedł sztywny człowiek w garniturze. Podał mi kwiaty i wyburknął swoje imię.
- To jest mój narzeczony, Patrick- złapała go za rękę.
- A co z tym twoim przyjacielem?- wyrwało się James'owi.
Zrzedła jej mina.
- On nie umiał się już z tego wyplątać, wszędzie widział spiski i morderstwa. Przekręty. Ja... Musiałam go zostawić.
Zapadła niezręczna cisza. Patrick złapał swoją polską dziewczynę za rękę mocniej.
- Obiad!- klasnęłam w ręce i zaprowadziłam gości do stołu- Choć kochanie, pomożesz mi- wskazałam na Różę.
Weszłyśmy do kuchni i usiadłyśmy przy stolikach barowych.
- Dlaczego ja?- wyszeptała, tłumiąc płacz.- Najpierw ten morderca, później mój przyjaciel zamienia się w psychopatę i jeszcze ten sztywny bankier, za którego muszę wyjść, bo Londyn pochłania moje oszczędności.
Spojrzałam na nią ze współczuciem i nalałam kieliszek wódki. Dała mi go z powrotem, bezgłośnie prosząc o więcej.
Miała obłęd w oczach.
Jeśli się nie ogarnęliście, to postaci z Dziewczyny w trampkach i Dziewczynki z mroku (Charlotte i James- obydwoje zostali na Ziemii, oraz Róża Wileńska, która najpierw zakochała się w mordercy jej nauczycielki od muzyki, a później w swoim przyjacielu. Okazało się, że mężczyźni nie byli zdrowi psychicznie)
wtorek, 24 czerwca 2014
Kobieta z obrazu- cz. 4
Wkrótce musieliśmy dokonać wyboru na którą uczelnię chcemy się wybrać i co tam robić. Mój przyjaciel doskonale wiedział kim chce być. Był genialnym informatykiem, nieprzeniknionym umysłem ścisłym. Pisał strony, programy antywirusowe. Zawsze chciał robić coś więcej. Byłam pewna, że to o nim będą uczyć się kiedyś w szkołach.
Mnie interesowało dokładnie wszystko. Willy uważał, że byłabym znakomitym prawnikiem i w sumie się z nim zgadzałam. Chodziliśmy na rozmowy z naszymi wychowawcami. Panna Age doradzała mi zostanie dziennikarką, moje prace pisemne były przecież doskonale przyjmowane. W głębi duszy nie chciałam zawieść mojego przyjaciela.
Aż do studniówki. Gdy nadszedł czas, w którym wszyscy mieli już swoje pary podeszłam do Will'a i żartobliwie zapytałam się z kim tańczy.
Znacie Tatianę? Ja też nie. Przyjęłam to z honorem, o ile honorem można nazwać przesiadywanie całego dnia w łazience płacząc. Pod wieczór wyszłam, mając nadzieję, że nikogo nie spotkam. Wsiadłam do metra i wtedy przed oczami stanęły mi wszystkie nasze wspólne rozmowy. Na pewno woli mnie od Tatiany, po prostu nie może się wszędzie pokazywać ze mną. Oparłam się o słupek i cicho płakałam, tak że nikt nie słyszał. Gdy dojechałam do swojej stacji ktoś złapał mnie za rękę i wyprowadził z pociągu. Szybko ją wyrwałam.
- Nie będę pytał dlaczego płaczesz. To głupie- usłyszałam głos w ciemności.- Wcale cię nie znam. Muszę cię jednak odprowadzić do domu. Ludzie w skrajnych emocjach robią różne głupie rzeczy.
- Idź sobie, nie potrzebuję cię.
- Potrzebujesz i to jak, po prostu ostatnią rzeczą jaką chcesz to widzieć teraz twarz jakiegoś obcego chłopaka.
-O nie, jest jeszcze Willy z tą swoją Tatianą, przykro mi, oni wygrali- wyszeptałam.
- Wiedziałem, że chodzi o chłopaka! Stańmy w świetle latarni, muszę zobaczyć kogo uprowadzam-zaśmiał się, spojrzał na mnie.- W tych wszystkich komediach romantycznych faceci mówią dziewczynom, że pięknie wyglądają jak płaczą. A to nieprawda, ty wyglądasz wyjątkowo brzydko.
On był raczej przeciętny- miał kujonkowate okulary, był szczupły i miał niedopasowane dziwne ciuchy.
- Dzięki, tego mi było trzeba- wyjąkałam.
- Musimy się zatem spotkać jutro- powiedział poważnym głosem.
- Nie wyjdę z pokoju do końca życia. Nie chcę go widzieć.
- To przyjdę do ciebie do domu. Gdzie się uczysz?
- Nie powiem ci, na pewno jesteś porywaczem.
- Kto by chciał cię porwać?
- Do Josha.
- Dobra szkoła.
- Szkoła dla przeciętnych.
- A panna zadziera nosa.
- Panna wchodzi na palce. To tu...- Zdziwiłam się jak szybko doszliśmy.
- Dobranoc zatem, do zobaczenia. Wyglądaj ładnie.
- Wal się, porywaczu.
To nie była miła rozmowa, a ten chłopak był szczery i złośliwy. Odwrócił przynajmniej moje myśli od Willy' ego i byłam mu za to wdzięczna.
To nie jest ambitne... Nie ma być.
Mnie interesowało dokładnie wszystko. Willy uważał, że byłabym znakomitym prawnikiem i w sumie się z nim zgadzałam. Chodziliśmy na rozmowy z naszymi wychowawcami. Panna Age doradzała mi zostanie dziennikarką, moje prace pisemne były przecież doskonale przyjmowane. W głębi duszy nie chciałam zawieść mojego przyjaciela.
Aż do studniówki. Gdy nadszedł czas, w którym wszyscy mieli już swoje pary podeszłam do Will'a i żartobliwie zapytałam się z kim tańczy.
Znacie Tatianę? Ja też nie. Przyjęłam to z honorem, o ile honorem można nazwać przesiadywanie całego dnia w łazience płacząc. Pod wieczór wyszłam, mając nadzieję, że nikogo nie spotkam. Wsiadłam do metra i wtedy przed oczami stanęły mi wszystkie nasze wspólne rozmowy. Na pewno woli mnie od Tatiany, po prostu nie może się wszędzie pokazywać ze mną. Oparłam się o słupek i cicho płakałam, tak że nikt nie słyszał. Gdy dojechałam do swojej stacji ktoś złapał mnie za rękę i wyprowadził z pociągu. Szybko ją wyrwałam.
- Nie będę pytał dlaczego płaczesz. To głupie- usłyszałam głos w ciemności.- Wcale cię nie znam. Muszę cię jednak odprowadzić do domu. Ludzie w skrajnych emocjach robią różne głupie rzeczy.
- Idź sobie, nie potrzebuję cię.
- Potrzebujesz i to jak, po prostu ostatnią rzeczą jaką chcesz to widzieć teraz twarz jakiegoś obcego chłopaka.
-O nie, jest jeszcze Willy z tą swoją Tatianą, przykro mi, oni wygrali- wyszeptałam.
- Wiedziałem, że chodzi o chłopaka! Stańmy w świetle latarni, muszę zobaczyć kogo uprowadzam-zaśmiał się, spojrzał na mnie.- W tych wszystkich komediach romantycznych faceci mówią dziewczynom, że pięknie wyglądają jak płaczą. A to nieprawda, ty wyglądasz wyjątkowo brzydko.
On był raczej przeciętny- miał kujonkowate okulary, był szczupły i miał niedopasowane dziwne ciuchy.
- Dzięki, tego mi było trzeba- wyjąkałam.
- Musimy się zatem spotkać jutro- powiedział poważnym głosem.
- Nie wyjdę z pokoju do końca życia. Nie chcę go widzieć.
- To przyjdę do ciebie do domu. Gdzie się uczysz?
- Nie powiem ci, na pewno jesteś porywaczem.
- Kto by chciał cię porwać?
- Do Josha.
- Dobra szkoła.
- Szkoła dla przeciętnych.
- A panna zadziera nosa.
- Panna wchodzi na palce. To tu...- Zdziwiłam się jak szybko doszliśmy.
- Dobranoc zatem, do zobaczenia. Wyglądaj ładnie.
- Wal się, porywaczu.
To nie była miła rozmowa, a ten chłopak był szczery i złośliwy. Odwrócił przynajmniej moje myśli od Willy' ego i byłam mu za to wdzięczna.
To nie jest ambitne... Nie ma być.
piątek, 20 czerwca 2014
Orange Warsaw Festival
W poprzedni weekend byłam na warsaw orange festival' u. Nie zabrakło tam świetnych zespołów, które Wam zaprezentuję w tym poście :)
1. Kings of Leon
Zespół pochodzi ze Stanów , odnosi jednak większe sukcesy na starym kontynencie. Gra praktycznie wszystkie rodzaje rocku: zwykły, indie, south i country. Ich płysty to po kolei: Youth and Young Manhood, Aha Shake Heartbrake, Bacause of the times, Only by the night (najbardziej znana), Come Around Sundown i Mechanical Bull.
To są moje ulubione piosenki, oczywiście w mocno okrojonym składzie.
- Use somebody
- Closer
- Pyro
- 2. Florence and the machine
- Jej koncert nie był zwykłym widowiskiem. Był koncertem dla zmysłów. Brokat, taniec, ruchy rąk, bieganie na bosaka- to wszystko opisuje Florence Welch. Podczas swojego występu wydaje się trochę nieobecna, zamyka się w swoim świecie. Jednak to co robi jest niesamowite. Wszyscy pod sceną płakali, śmiali się, śpiewali. Zapominało się gdzie się jest. Wydała 2 albumy: "Lungs" i "Ceremonials", ten drugi zdecydowanie bardziej wpadający w ucho, jednak po koncercie zaczęłam doceniać również pierwszy.
- Każda z jej piosenek jest inna, bardzo trudno wybrać te ulubione, zdecyduję się więc na moje 3 top
- Howl
- What the water gave me
- Over the love
- 3.Kasabian
- Szczerze mówiąc, nigdy nie przepadałam za tym zespołem. Może dlatego, że kojarzył mi się z zimowymi podróżami w środku nocy. Polubiłam go jednak dzięki Doms, z którą wałkowałyśmy go przez całą zieloną szkołę :).Ich przedostatnia płyta- "Velociraptor" została uznana za najdojrzalszą z dobytku artystycznego, za to nowa (48:13) poszła już w disco-techno. A szkoda. Nie zmienia to faktu, że singiel ciągle chodzi mi po głowie.
- Standardowo 3 ulubione:
- Goodbye kiss
- Man of simple pleasures
- Ez-ehh
Naprawdę zachęcam do posłuchania teledysków, które tutaj zamieściłam. Piosenki są genialne,ta jak tegoroczny OWF:)
wtorek, 17 czerwca 2014
Statystyka, wiersz
Statystyka
Zwykła statystyka
Rodzaj wyliczenia
Kochani ludzie, wyszliście wyjątkowo
Źle
Nawet jeśli nie było wobec was wysokich wymagań
Znowu byliście sobą
Nie zmieniliście się
Wasze twarze znowu mają maski
Wasze ręce rękawice kłamstwa
Znowu uciekacie zamiast pomóc
Znowu zacieracie
Nie wracacie
Psujecie
Dlaczego?
Dlaczego?
Dlaczego?
A może nie jest aż tak źle?
Nadzieja jeszcze się nie poddała
Dlaczego więc muszę udawać
Że wszystko jest dobrze
Chociaż wy już dawno wszystko zepsuliście?
Najgorsze
Że ja
Jestem jedną z was
Nadal jedną z was.
Zwykła statystyka
Rodzaj wyliczenia
Kochani ludzie, wyszliście wyjątkowo
Źle
Nawet jeśli nie było wobec was wysokich wymagań
Znowu byliście sobą
Nie zmieniliście się
Wasze twarze znowu mają maski
Wasze ręce rękawice kłamstwa
Znowu uciekacie zamiast pomóc
Znowu zacieracie
Nie wracacie
Psujecie
Dlaczego?
Dlaczego?
Dlaczego?
A może nie jest aż tak źle?
Nadzieja jeszcze się nie poddała
Dlaczego więc muszę udawać
Że wszystko jest dobrze
Chociaż wy już dawno wszystko zepsuliście?
Najgorsze
Że ja
Jestem jedną z was
Nadal jedną z was.
Kobieta z obrazu- cz.3
Kim był ten człowiek? Kim był ten człowiek? Kim był ten człowiek? Myśli kołatały mi się w głowie jak melodia, którą znamy, ale nie umiemy przypomnieć sobie jej tytułu. Do dokładnie podkreślonych oczu podeszły mi łzy. Przecież wiedziałam kto to był.
Wiecie co to jest przypadek? Ja nie mam pojęcia, ale wiem, że jest postacią bardzo ciekawą.
Nie mogłam skasować biletu i stałam długo przy bramkach. Z tyłu usłyszałam głos: "Musi pani włożyć bilet kolorową stroną do góry". Zarumieniłam się i przeszłam przez wejście. Odwróciłam się, aby podziękować.
Hugo Boss. Złoty uśmiech rozjaśniał mu twarz. Ja go znałam i on mnie znał. Wiedział to już w teatrze. Obejrzał się obok mnie.
- Pewnie jedziesz do Peter'a.
- Peter' a nie ma.
- Mówiłem, że cię zostawi.
- Peter nie żyje.
Pierwszy raz powiedziałam to na głos. Złe słowa odbijały mi się w uszach. Do oczu napłynęły niekontrolowane łzy. 'Peter, mój mąż zginął podczas wyprawy. Samolotu nie ma'. 'Nikt nie przeżył".
- Nie wiedziałem...- jego głos zawisł w powietrzu- Nigdy mu źle nie życzyłem. Chciałem tylko być z tobą. Kochałem cię...- ostatnie słowa wypowiedział cicho.
- Mnie nie można było wtedy kochać. Ani wtedy, ani nigdy.
- A Peter?
- Peter miał uzasadnienie. A teraz wybacz, muszę wracać do córki. Włóczy się wszędzie z jakimś kolesiem i myśli, że ja nic nie wiem.
- Dziwny schemat.
- Genialny schemat.
- Jadę w tą stronę co ty, idź, bo się spóźnisz.
- Skąd wiesz gdzie jadę?
- Wiem tylko, że też tam jadę.
Położył mi rękę na talii. Chciałam mu wygarnąć, ale wstrząsnął mną dziwny dreszcz.
Czy można kochać kogoś, kogo się nienawidzi? Fajne sporty praktykował.
Przepraszam, że opowiadania są krótkie i enigmatyczne. Taka będzie jednak cała seria
Kobieta z obrazu- cz.2
Nigdy nie lubiłam ludzi, ale do niego ciągle wracałam.
Nigdy z nikim nie rozmawiałam, a podczas naszych kontaktów usta mi się nie zamykały.
Nigdy nic nie robiłam po lekcjach, z nim wracałam do domu o 21:00.
Matka go chyba nawet nie znała. Wracała do domu późno, a nasze relacje były co najmniej chłodne. Była zimna i wymagająca.
Znaliśmy się od zawsze. Na początku patrzyliśmy na siebie z ukosa na podwórku. Nie lubiłam bawić się z dziewczynkami. Ich zabawy ograniczały się do prymitywnych dialogów w różnych konfiguracjach- dom, sklep, rodzina. Ta z największą władzą i posłuchem (z moich obserwacji zawsze ta najmasywniejsza) decydowała kim kto ma być.
Byłam nieśmiała i brzydka, ale nie lubiłam być pod kreską. On był zupełnie taki jak ja. Samotnie włóczył się po osiedlu, choć matki zawsze tego zabraniały. Wszyscy wiemy, że same robiły dokładnie to samo. Pewnego dnia musieliśmy iść do szkoły, jak nakazywał obowiązek. Było to miejsce straszne, pełne rozwydrzonych dzieci bez polotu. Pierwsze cztery lata nauki były dla mnie koszmarnie nudne. Gdy edukacja wkroczyła na wyższy poziom, byłam szalenie szczęśliwa. Moi rówieśnicy nie odrabiali nawet pracy domowej, a ja zawsze samodzielnie rozszerzałam tematy. Nadal byłam brzydka,miałam krótko przycięte włosy i nikt ze mną nie rozmawiał. Dawno zapomniałam już o chłopcu, który patrzył na mnie z ukosa na podwórku. Po szkole średniej poszłam do wyższej. Miałam 15 lat, nadal krótkie włosy, ale nie tak źle przycięte jak dawniej. Opadały delikatnie na ramiona, były kasztanowe i zadbane. Okulary, które kiedyś nosiłam zastąpiłam soczewkami. Stałam się ładna, ale chłopcy tracili mną zainteresowanie, gdy okazywało się, że nie przesiaduję całego czasu w barach z koleżaneczkami, wybieram raczej towarzystwo książek.
Wtedy mignął mi na korytarzu. Jak dawno zrobione zdjęcie. Jego twarz pozostała bez zmian, jasna i gładka z dużymi, zielonymi oczami i kruczoczarną czupryną. Wysokie kości policzkowe potęgowały uśmiech. Był może mojego wzrostu.
Nadal byłam jednak sobą. Wolałam trzymać się z dala od ludzi. Widziałam tego chłopaka ostatnio osiem lat temu. Nie mogłam tak po prostu podejść do niego i zapytać czy mnie pamięta.
Ale podeszłam. Szedł sam, wpatrując się w jakąś kartkę, pewnie sprawdzian literatury, bo podśmiewał się z notatek nauczyciela. Spojrzał na mnie. Odparł po chwili, że pamięta. Jestem dziewczynką, która nie bawiła się z innymi, tylko wspinała się na drzewo. Dodał, że jestem cholernie ładna.
"Cholernie ładna". Serce zabiło mi szybciej. Poszliśmy razem do klasy i usiedliśmy razem.
Drugi raz, trzeci, siedemnasty, setny.
Mieliśmy siedzieć razem przez całe życie.
Byłam nieśmiała i brzydka, ale nie lubiłam być pod kreską. On był zupełnie taki jak ja. Samotnie włóczył się po osiedlu, choć matki zawsze tego zabraniały. Wszyscy wiemy, że same robiły dokładnie to samo. Pewnego dnia musieliśmy iść do szkoły, jak nakazywał obowiązek. Było to miejsce straszne, pełne rozwydrzonych dzieci bez polotu. Pierwsze cztery lata nauki były dla mnie koszmarnie nudne. Gdy edukacja wkroczyła na wyższy poziom, byłam szalenie szczęśliwa. Moi rówieśnicy nie odrabiali nawet pracy domowej, a ja zawsze samodzielnie rozszerzałam tematy. Nadal byłam brzydka,miałam krótko przycięte włosy i nikt ze mną nie rozmawiał. Dawno zapomniałam już o chłopcu, który patrzył na mnie z ukosa na podwórku. Po szkole średniej poszłam do wyższej. Miałam 15 lat, nadal krótkie włosy, ale nie tak źle przycięte jak dawniej. Opadały delikatnie na ramiona, były kasztanowe i zadbane. Okulary, które kiedyś nosiłam zastąpiłam soczewkami. Stałam się ładna, ale chłopcy tracili mną zainteresowanie, gdy okazywało się, że nie przesiaduję całego czasu w barach z koleżaneczkami, wybieram raczej towarzystwo książek.
Wtedy mignął mi na korytarzu. Jak dawno zrobione zdjęcie. Jego twarz pozostała bez zmian, jasna i gładka z dużymi, zielonymi oczami i kruczoczarną czupryną. Wysokie kości policzkowe potęgowały uśmiech. Był może mojego wzrostu.
Nadal byłam jednak sobą. Wolałam trzymać się z dala od ludzi. Widziałam tego chłopaka ostatnio osiem lat temu. Nie mogłam tak po prostu podejść do niego i zapytać czy mnie pamięta.
Ale podeszłam. Szedł sam, wpatrując się w jakąś kartkę, pewnie sprawdzian literatury, bo podśmiewał się z notatek nauczyciela. Spojrzał na mnie. Odparł po chwili, że pamięta. Jestem dziewczynką, która nie bawiła się z innymi, tylko wspinała się na drzewo. Dodał, że jestem cholernie ładna.
"Cholernie ładna". Serce zabiło mi szybciej. Poszliśmy razem do klasy i usiedliśmy razem.
Drugi raz, trzeci, siedemnasty, setny.
Mieliśmy siedzieć razem przez całe życie.
Góra
Wiersz o przemijaniu, inspirowany tematem z barokowych lekcji :)
Widzisz przed sobą wielką górę
Ciemna i niedosięgnięta
Ty tam biegniesz
Musisz być pierwszy
Najlepszy
Najbardziej wytrwały
Twoje imię ma się pojawić w rubryce
"Wygrał, medal, uwielbienia"
Ludzie całują cię
Wiedzą kim jesteś
Choć nie zawsze dlaczego
Staniesz w blasku fleszy
I już nic ma się nie liczyć
Zapomnisz o staruszce,
Która dała ci wodę w szalonym biegu
Zapomnisz o młodym chłopaku,
Który dał schronienie
Lecz flesze oślepiają
Dalekie góry maleją
Rosną następne
Zaraz ktoś inny wejdzie na szczyt
Wytną cię z rubryki,
Wyjdziesz z mody
Nikt cię nie rozpozna na ulicy
Twoje nazwisko będzie jednym z wielu
Twoja góra będzie zapomniana
Zapomniana tak jak ty
Przeminiesz
Jak wiatr, który był
A później już go nie było
Znikniesz i zapomną
Lecz na końcu liczy się jedno
Żebyś ty pamiętał
Lecz nie o górze
O staruszce i chłopcu
Bo nic się więcej nie liczy
Widzisz przed sobą wielką górę
Ciemna i niedosięgnięta
Ty tam biegniesz
Musisz być pierwszy
Najlepszy
Najbardziej wytrwały
Twoje imię ma się pojawić w rubryce
"Wygrał, medal, uwielbienia"
Ludzie całują cię
Wiedzą kim jesteś
Choć nie zawsze dlaczego
Staniesz w blasku fleszy
I już nic ma się nie liczyć
Zapomnisz o staruszce,
Która dała ci wodę w szalonym biegu
Zapomnisz o młodym chłopaku,
Który dał schronienie
Lecz flesze oślepiają
Dalekie góry maleją
Rosną następne
Zaraz ktoś inny wejdzie na szczyt
Wytną cię z rubryki,
Wyjdziesz z mody
Nikt cię nie rozpozna na ulicy
Twoje nazwisko będzie jednym z wielu
Twoja góra będzie zapomniana
Zapomniana tak jak ty
Przeminiesz
Jak wiatr, który był
A później już go nie było
Znikniesz i zapomną
Lecz na końcu liczy się jedno
Żebyś ty pamiętał
Lecz nie o górze
O staruszce i chłopcu
Bo nic się więcej nie liczy
sobota, 14 czerwca 2014
Run boy run, pobiegajmy
Ten post jest składnką, zainspirowałam się piosenką z soundracku Divergent- "Run boy run"
Zacznę od biegania. W ramach lekcji wf musiałyśmy dzisiaj znowu biegać na kilometr, a nawet trochę więcej. Strasznie męczące, do teraz nie mogę do końca nabrać powietrza ;). Mięśnie bolą, w głowie się kręci, więc dlaczego wszyscy tak gadają o tym bieganiu?
Dużo cytatów i motywujących tekstów, zamiast opisu :)
A co wy uważacie o bieganiu?
Dużo cytatów i motywujących tekstów, zamiast opisu :)
A co wy uważacie o bieganiu?
niedziela, 8 czerwca 2014
I'm divergent, czyli o globalnej gorączce
W ostatnim miesiącu czy dwóch świat zwariował na punkcie "Niezgodnej", po angielsku Divergent. Wolę tą drugą nazwę, dlatego pozwólcie, że będę nią operować.
Plot- czyli o co chodzi
Veronica Roth wydała książkę, która doskonale wpisywała się w kanon teraźniejszej mody- jest dystopia, dziewczyna o którą bije się dwóch facetów, ona wybiera tego fajniejszego (a jakże), cały jej świat się sypie, z nią jest coś nie tak, dlatego jest jedyna nadzieją...
My już to znamy, prawda?
Ta książka jest jednak inna, przeczytałam ją (pomimo tego, że /o zgrozo!/ miała zdjęcie z filmu na okładce) do połowy. Nie była to może najbardziej ambitna lektura na świecie, ale nie był to też typowy młodzieżowy syf. Bohaterka myśli i nie jest ideałem urody (wg książki niska, nie ma kobiecych kształtów). Później poszłam /niestety/na film. Mówię 'niestety', bo nie lubię najpierw oglądać, a później czytać, to zabija wyobraźnię. Okazał się jednak bardzo dobry, jeśli chodzi o filmy na podstawie książki. Później ją doczytałam do końca i okazało się że nie odbiegał od fabuły.
Aktorka grająca Tris, główną bohaterkę nie była może taka jak ją opisywano w książce, co nie zmienia faktu, że świetnie grała. Główny aktor był /obiektywnie mówiąc/ bardzo przystojny, co było z lekka irytujące, jest to dla mnie oszukaństwo, dodawanie widzów nastolatek.
Film widziałam w Stanach, po angielsku. Budzi emocje. Współczuję Maciejowi, który siedział koło mnie, bo mniej więcej co 15 minut piszczałam 'nie on/a nie może zginać!'. On to jednak jakoś przełknął :).
To co mnie wkurza-
Nie wiem czy nawet 30% osób, które były na filmie czytały książkę. To tak jakby pojechać nad Grand Canion i pójść na stację benzynową gdzie widzi jego panorama! /wiem, piękne porównanie/
Niedługo wybieram się na "Gwiazd naszych wina", jestem już umówiona :)
Zachęcam do przeczytania książki!
Co uważacie o Divergent?
Plot- czyli o co chodzi
Veronica Roth wydała książkę, która doskonale wpisywała się w kanon teraźniejszej mody- jest dystopia, dziewczyna o którą bije się dwóch facetów, ona wybiera tego fajniejszego (a jakże), cały jej świat się sypie, z nią jest coś nie tak, dlatego jest jedyna nadzieją...
My już to znamy, prawda?
Ta książka jest jednak inna, przeczytałam ją (pomimo tego, że /o zgrozo!/ miała zdjęcie z filmu na okładce) do połowy. Nie była to może najbardziej ambitna lektura na świecie, ale nie był to też typowy młodzieżowy syf. Bohaterka myśli i nie jest ideałem urody (wg książki niska, nie ma kobiecych kształtów). Później poszłam /niestety/na film. Mówię 'niestety', bo nie lubię najpierw oglądać, a później czytać, to zabija wyobraźnię. Okazał się jednak bardzo dobry, jeśli chodzi o filmy na podstawie książki. Później ją doczytałam do końca i okazało się że nie odbiegał od fabuły.
Aktorka grająca Tris, główną bohaterkę nie była może taka jak ją opisywano w książce, co nie zmienia faktu, że świetnie grała. Główny aktor był /obiektywnie mówiąc/ bardzo przystojny, co było z lekka irytujące, jest to dla mnie oszukaństwo, dodawanie widzów nastolatek.
Film widziałam w Stanach, po angielsku. Budzi emocje. Współczuję Maciejowi, który siedział koło mnie, bo mniej więcej co 15 minut piszczałam 'nie on/a nie może zginać!'. On to jednak jakoś przełknął :).
To co mnie wkurza-
Nie wiem czy nawet 30% osób, które były na filmie czytały książkę. To tak jakby pojechać nad Grand Canion i pójść na stację benzynową gdzie widzi jego panorama! /wiem, piękne porównanie/
Niedługo wybieram się na "Gwiazd naszych wina", jestem już umówiona :)
Zachęcam do przeczytania książki!
Co uważacie o Divergent?
Spójrz w górę
Jakiś czas temu nasza pani od angielskiego pokazała nam filmik. Dziwny gość w brzydkim sweterku gada coś pół rymem...
Zaczyna się dziwnie, tak jak wiele rzeczy w życiu. Ma za to genialny przekaz- spójrz w górę, oderwij się od telefonu. Coraz częściej mam wrażenie, że gdy wychodzę z przyjaciółmi oni patrzą w telefony, sprawdzają coś, czytają... Ja (w sumie chwała Bogu) nie mam internetu w telefonie, dlatego moje gapienie się na komórkę jest bardziej ograniczone :). Obejrzyjcie ten film, wyślijcie go znajomym, rozprzestrzeniajcie!
Zaczyna się dziwnie, tak jak wiele rzeczy w życiu. Ma za to genialny przekaz- spójrz w górę, oderwij się od telefonu. Coraz częściej mam wrażenie, że gdy wychodzę z przyjaciółmi oni patrzą w telefony, sprawdzają coś, czytają... Ja (w sumie chwała Bogu) nie mam internetu w telefonie, dlatego moje gapienie się na komórkę jest bardziej ograniczone :). Obejrzyjcie ten film, wyślijcie go znajomym, rozprzestrzeniajcie!
Na dzisiaj tyle :)
wtorek, 3 czerwca 2014
Nowy ciąg opowiadań
Rezygnuję z opowiadań o Lydii Benefit, może kiedyś jeszcze do niej wrócę.
Kobieta z obrazu (cz.1)
Londyn jest szarym miastem. Mam wrażenie, że właśnie po to przemalowali autobusy na czerwono, aby nie dać się zwariować w tej deszczowej szarudze.
Poza tym kocham to miejsce. Jest takie piękne, majestatyczne. Mam wrażenie, że wszystko tutaj idealnie pasuje. Wszystko ma swoją kolej, a jednocześnie jest tak pięknie nieobliczalne.
Wydawać się może, że jestem rozchwianą emocjonalnie nastolatką. Nic bardziej mylnego. Mam trzydzieści osiem lat i córkę na utrzymaniu. To ona jest tą rozchwianą emocjonalnie nastolatką. Ja jestem tylko jej matką.
Nie, nie rozwodziłam się. Peter był pilotem. Poleciał i nie wrócił. Słuch o nim zaginął.
Coś jeszcze? Uwielbiam musicale i sukienki. Jestem krawcową, mam swój butik, który ma nawet małe stanowisko w Harrodsie. Ja wolę jednak ten duży. Harrods jest wielki i duszny. Przychodzą tam muzułmanki i Rosjanie o zapitych twarzach. Do tego w Mayfair przychodzą znane klientki o idealnych figurach, pachnące Chanel n5, za którym może nie przepadam, ale kojarzy mi się z luksusem.
Dzisiaj skończyłam pracę wcześniej i pojechałam metrem do teatru. "Bodyguard", widziałam siedem razy. Zwykle siadam w górnych rzędach. Tam zabrał mnie Peter na pierwszą randkę. Nic nie widziałam, bo siedział przede mną facet z wielką, łysą głową, dlatego musiałam lekko przesunąć głowę w prawo. Nadal nic nie widziałam (wymiary tej bulwy były wręcz nieziemskie), dlatego posunęłam się jeszcze trochę, tak, że wylądowałam na ramieniu Petera. Pachniał domem, płynem do prania. Uśmiechnął się i mnie objął. Teraz siadam tam sama. Faceta z wielką głową dawno już nie ma na tym świecie. Stanowię kawałek nieznanego dla tych ludzi świata, wyższa sfera, prosta sukienka i drogie perfumy. Później to wszystko znika. Zaczyna się spektakl. Muzyka, światła, taniec. Jestem równa tym, którzy siedzą na dole, na balkonie obok mnie. Liczą się tylko aktorzy. W nocy wychodzę odmieniona, na zewnątrz jest już ciemno. Uśmiecham się i idę do metra. Wracanie czymś innym niż metrem z West Endu jest czystym snobizmem. Ja w ogóle lubię metro. Może to dlatego, że moją linią nikt nie jeździ.
Usiadła przede mną kobieta z kokonem na głowie. Westchnęłam mimowolnie porównując to gniazdo z moim eleganckim kokiem. Przesunęłam się w lewo. Jeszcze trochę. Bardziej. Dotknęłam głową koszuli jakiegoś mężczyzny.
- Przepraszam- odsunęłam się jak oparzona.
- Nie szkodzi- odpowiedział spokojnym, ciepłym głosem. Odwrócił się w kierunku sceny wsłuchując się w "Queen of the night". Pachniał Hugo Boss'em. Jego twarz oświetlona przez chwilę nie dawała mi spokoju. Cały pierwszy akt przesiedziałam jak na szpilkach, nie zważając nawet na kobietę przede mną. Na przerwie poszłam do toalety i poprawiłam makijaż przepychając się przez tłum żałośnie brzydkich dziewcząt w wieku Jasmine. Tej najbardziej z boku przydałaby się operacja plastyczna połączona z wykrawaniem kawałków ciała, a nie mascara z przeceny... Gość nie dający mi spokoju też gdzieś zniknął i wrócił moment przed trzecim dzwonkiem. Po końcowej piosence wyszłam z sali, odebrałam swój płaszczyk od Chanel i opuściłam budynek frontowymi drzwiami. Rozejrzałam się. Hugo Boss'a tam nie było.
Co myślicie? Kim był (nie)znajomy?
Subskrybuj:
Posty (Atom)