Strony

wtorek, 24 czerwca 2014

Kobieta z obrazu- cz. 4

Wkrótce musieliśmy dokonać wyboru na którą uczelnię chcemy się wybrać i co tam robić. Mój przyjaciel doskonale wiedział kim chce być. Był genialnym informatykiem, nieprzeniknionym umysłem ścisłym. Pisał strony, programy antywirusowe. Zawsze chciał robić coś więcej. Byłam pewna, że to o nim będą uczyć się kiedyś w szkołach.
Mnie interesowało dokładnie wszystko. Willy uważał, że byłabym znakomitym prawnikiem i w sumie się z nim zgadzałam. Chodziliśmy na rozmowy z naszymi wychowawcami. Panna Age doradzała mi zostanie dziennikarką, moje prace pisemne były przecież doskonale przyjmowane. W głębi duszy nie chciałam zawieść mojego przyjaciela.
Aż do studniówki. Gdy nadszedł czas, w którym wszyscy mieli już swoje pary podeszłam do Will'a i żartobliwie zapytałam się z kim tańczy.
Znacie Tatianę? Ja też nie. Przyjęłam to z honorem, o ile honorem można nazwać przesiadywanie całego dnia w łazience płacząc. Pod wieczór wyszłam, mając nadzieję, że nikogo nie spotkam. Wsiadłam do metra i wtedy przed oczami stanęły mi wszystkie nasze wspólne rozmowy. Na pewno woli mnie od Tatiany, po prostu nie może się wszędzie pokazywać ze mną. Oparłam się o słupek i cicho płakałam, tak że nikt nie słyszał. Gdy dojechałam do swojej stacji ktoś złapał mnie za rękę i wyprowadził z pociągu. Szybko ją wyrwałam.
- Nie będę pytał dlaczego płaczesz. To głupie- usłyszałam głos w ciemności.- Wcale cię nie znam. Muszę cię jednak odprowadzić do domu. Ludzie w skrajnych emocjach robią różne głupie rzeczy.
- Idź sobie, nie potrzebuję cię.
- Potrzebujesz i to jak, po prostu ostatnią rzeczą jaką chcesz to widzieć teraz twarz jakiegoś obcego chłopaka.
-O nie, jest jeszcze Willy z tą swoją Tatianą, przykro mi, oni wygrali- wyszeptałam.
- Wiedziałem, że chodzi o chłopaka! Stańmy w świetle latarni, muszę zobaczyć kogo uprowadzam-zaśmiał się, spojrzał na mnie.- W tych wszystkich komediach romantycznych faceci mówią dziewczynom, że pięknie wyglądają jak płaczą. A to nieprawda, ty wyglądasz wyjątkowo brzydko.
On był raczej przeciętny- miał kujonkowate okulary, był szczupły i miał niedopasowane dziwne ciuchy.
- Dzięki, tego mi było trzeba- wyjąkałam.
- Musimy się zatem spotkać jutro- powiedział poważnym głosem.
- Nie wyjdę z pokoju do końca życia. Nie chcę go widzieć.
- To przyjdę do ciebie do domu. Gdzie się uczysz?
- Nie powiem ci, na pewno jesteś porywaczem.
- Kto by chciał cię porwać?
- Do Josha.
- Dobra szkoła.
- Szkoła dla przeciętnych.
- A panna zadziera nosa.
- Panna wchodzi na palce. To tu...- Zdziwiłam się jak szybko doszliśmy.
- Dobranoc zatem, do zobaczenia. Wyglądaj ładnie.
- Wal się, porywaczu.
To nie była miła rozmowa, a ten chłopak był szczery i złośliwy. Odwrócił przynajmniej moje myśli od Willy' ego i byłam mu za to wdzięczna.

To nie jest ambitne... Nie ma być. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz