- Na którą przychodzą?
Westchnęłam. Mówiłam mu to przecież tyle razy.
- Za pół godziny- odparłam.
- Mam się jakoś ubrać, czy coś?
Wszedł do kuchni, a ja spojrzałam krytycznie na jego wytarte dżinsy i T-Shirt z głupim napisem.
- Nie, wyglądasz uroczo- odparłam sceptycznie.
- Za to ty tak-przyszedł do mnie, zabrał naczynie żaroodporne, które odstawił na blat. Przytulił mnie, nic się nie zmieniło.
- Nie wierzę, że to już dwadzieścia lat- wyszeptałam.
- Wyszłaś z mroku na słońce- zażartował.
- To się już robi nudne- uśmiechnęłam się.
- Ale tak jest!- udawał bezbronnego dzieciaka.
- Dobra, dobra- zaśmiałam się i poszłam do naszej sypialni. Wyjęłam z szafy granatową sukienkę, która uwydatniała moje kształty, a jednocześnie zmniejszała lekko biodra. Spojrzałam do lustra. Miałam już prawie czterdzieści lat. Nadal się jakoś jednak trzymałam. Może powinnam zacząć biegać? Mimowolnie się uśmiechnęłam, włożyłam srebrne kolczyki, które dostałam na dziesiątą rocznicę ślubu. Ładne. Przeczesałam tylko króciótkie włosy palcami, skropliłam się perfumami i wróciłam do kuchni, krzycząc do James'a, żeby nie podjadał i leciał się ubierać. Odburknął coś, pocałował mnie w policzek i zniknął za drzwiami sypialni.
Zadzwonili do drzwi właśnie wtedy, kiedy James zbiegał z górnego piętra. Był naprawdę przystojny.
- Cześć!- pierwsza weszła postać w granatowych trampkach. Była szczupła i śliczna. Miała blond włosy do ramion związane w wysoki kucyk, błyszczące legginsy i zwiewną bluzkę. Czasami zapominałam, że jesteśmy prawie w tym samym wieku. Pocałowała mnie i James'a w policzki. Za nią wszedł sztywny człowiek w garniturze. Podał mi kwiaty i wyburknął swoje imię.
- To jest mój narzeczony, Patrick- złapała go za rękę.
- A co z tym twoim przyjacielem?- wyrwało się James'owi.
Zrzedła jej mina.
- On nie umiał się już z tego wyplątać, wszędzie widział spiski i morderstwa. Przekręty. Ja... Musiałam go zostawić.
Zapadła niezręczna cisza. Patrick złapał swoją polską dziewczynę za rękę mocniej.
- Obiad!- klasnęłam w ręce i zaprowadziłam gości do stołu- Choć kochanie, pomożesz mi- wskazałam na Różę.
Weszłyśmy do kuchni i usiadłyśmy przy stolikach barowych.
- Dlaczego ja?- wyszeptała, tłumiąc płacz.- Najpierw ten morderca, później mój przyjaciel zamienia się w psychopatę i jeszcze ten sztywny bankier, za którego muszę wyjść, bo Londyn pochłania moje oszczędności.
Spojrzałam na nią ze współczuciem i nalałam kieliszek wódki. Dała mi go z powrotem, bezgłośnie prosząc o więcej.
Miała obłęd w oczach.
Jeśli się nie ogarnęliście, to postaci z Dziewczyny w trampkach i Dziewczynki z mroku (Charlotte i James- obydwoje zostali na Ziemii, oraz Róża Wileńska, która najpierw zakochała się w mordercy jej nauczycielki od muzyki, a później w swoim przyjacielu. Okazało się, że mężczyźni nie byli zdrowi psychicznie)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz