To kłamstwo. Mężczyźni nie jeżdżą konno, a jeśli jeżdżą to albo są strasznymi snobami, albo mieszkają na preriach Ameryki Północnej i za bardzo ich nie obchodzi twoje jestestwo. Biały koń jest niepraktyczny i zanim królewicz by dojechał, on już byłby cały w błocie, liściach i innych brzydkich sprawach, o których bajki nie wspominają. Poza tym, czy ty naprawdę myślisz, że z miliona wierz wybrałby właśnie twoją, księżniczko? Dlaczego niby? Ostatnia rzecz. Nagle się w sobie zakochujecie? Jak, dlaczego? A co jak ma brzydką twarz, albo nie lubi twojej ulubionej kapeli? Nadal jesteś taka radosna?
Żaden rycerz ani królewicz cię nie uratuje, kochanie. Możesz już zejść na ziemię.
***
Był to dzień ślubu, o którym zawsze marzyłam. Miałam na sobie piękną suknię, po ceremonii czekało mnie wesele, a otaczałam się ludźmi, z którymi znałam się od dzieciństwa. Przygotowania trwały miesiące, aż w końcu siedziałam na swoim przygotowanym miejscu przed ołtarzem.
Lekko zasłaniana przez pannę młodą- moją ukochaną przyjaciółkę. Po przekątnej siedział mężczyzna(jak to dziwnie brzmi), którego znałam od momentu rozpoczęcia edukacji. Ten typ, który ciągnął za kucyki, wyśmiewał się, zabierał czapkę i podstawiał nogi. Nie wiem, jaki jest teraz, mam nadzieję, że nie ciągnie mojej przyjaciółki za włosy. Z mojego lewego boku siedzi tajemniczy mężczyzna. Nie wiem skąd pan młody go wziął, ale nie zmienia to faktu, że jest naprawdę przystojny.
Szkoda, że nie jest to On. Nie tak się umawialiśmy.
***
- Chciałbyś mieć kiedyś żonę?- zapytałam, mając skryte nadzieje, że mi się oświadczy, uciekniemy i nie skończymy czwartej klasy szkoły podstawowej.
- Dziewczyny są głupie. Głośne i brzydkie. Lubią różowy.
- A ja?
- Nie wiem, czy go lubisz, chyba tak. Masz jedną różową bluzkę.
- Ja też jestem dziewczyną!
Spojrzał na mnie, jakby zobaczył ducha i powiedział, że ja się nie liczę. Pokiwałam głową ze zrozumieniem.
- Ja to jeszcze nie wiem. Chciałabym być mamą. Ale musisz znaleźć sobie męża.
- Nie musisz. Możesz zaadoptować dziecko albo poprosić mężczyznę, żeby był ojcem twojego dziecka.
- Ale ja tak nie chcę- skrzywiłam się.- Nie rozumiesz.
On się tylko zaśmiał, ale wtedy jego mama zawołała nas na kolację.
Wtedy wszystko było proste.
Kochana Autorko!
OdpowiedzUsuńDziękuję, że Cię mam. Jesteś wspaniała<3