Strony

poniedziałek, 24 lutego 2014

Dziewczynka z mroku- cz.11

Serce biło mi mocniej niż zwykle. Nic nie czułam. Własne rozważania wyprowadziły mnie z równowagi.
Któraś cząstka z nas już nie wróci.
Wiedziałam, że to będę ja.
Bo kto, nie oszukujmy się wybrałby stokrotkę rosnącą w cieniu róży?
Pojedynczy wariat? A nie, on również opuścił rękę.
Czyli nikt.
Tak jak myślałam.
- Jeszcze jedno pytanie- odezwałam się suchym, zrezygnowanym tonem.- Kto jest jakim żywiołem?
Kobieta odchrząknęła i spojrzała na mnie z litością. Tak, to była litość. Najgorsze ze wszystkiego. Kiedy ktoś wbija w ciebie szpilę i udaje, że nie miał kontroli nad ręką.
- Nie zrozum tego źle. Chodzi bardziej o... Usposobienie.
- Niech pani mówi- zacisnęłam pięść.
- Śmierć. Jesteś śmiercią.
Nie wiem dlaczego płakałam. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach szybko. Każdy oddech wypuszczał po dwie. Były słone. Zbyt słone jak na łzy szesnastolatki.
- Żegnam.
Wyszłam nie oglądając się na żadną ze stron. Nie wiedzieć jak przemierzyłam ciemne korytarze w domu panny Jane.
Noc była ciemna, jak zawsze. Moja głowa zdawała się być zawalona upchniętymi w zbyt dużym pośpiechu.
Miesiąc życia. Tyle mi zostało.
Wtedy łzy przestały płynąć. Tak jak gdyby nagle ich zabrakło. To było zdecydowanie nie w moim stylu. wbrew wszystkiemu uwielbiałam się nad sobą użalać. Usiadłam na ławce i zaczęłam się śmiać. Bez powodu. Może z bezsilności. Majowa miała wszystko. Wszystko.
Zdefiniuj "wszystko".
Oceny? Miałam lepsze. No chyba, że z wychowania fizycznego. Wygląd i ubrania miałyśmy przecież te same.
Chociaż nie... Gdy widzę zdjęcia Majowej dziwi mnie ten blask z jej twarzy. Fotografie z nią były ładniejsze niż te ze mną. W grupie przyjaciółek jaśniała.
A ja?
Ty nie masz zdjęć w grupie przyjaciółek.
Nie masz przyjaciółek.
Nie masz blasku, który cię rozświetla.
Roboczo zwanego "radością".

Patrzyłam w księżyc i gwiazdy. Zauważyłam wielki wóz. Naprawdę widziałam go! Zawiał wiatr. Zdecydowanie zbyt ciepły jak na listopad. Wiedziona dziwnym impulsem powoli wstałam i stanęłam na ławce. Rozpuściłam mocno splątany warkocz i pozwoliłam kaskadzie czarnych loków zakryć mi twarz. Znowu się śmiałam. Poczułam, że te wszystkie nieistotne czynniki: wiatr, gwiazdy, a nawet rozpuszczone włosy są istotne.
Poczułam, że kocham życie za te wszystkie niezauważalne czynniki. Uśmiechnęłam się. Nigdy nie będę  Majową.
Ale mogę być lepszą wersją siebie.
Zdecydowałam, że to będzie najpiękniejszy miesiąc mojego życia.
Szkoda, że tak późno.

1 komentarz:

  1. Ta nagła zmiana nastroju... Normalnie jak u takiej jednej Oli z obozu...

    OdpowiedzUsuń