Strony

poniedziałek, 31 marca 2014

A.H.B.- Ona wraca (6)

Ciemno, chyba zasnąłem.
- Gdzie ja jestem?- słaby, ochrypły głos dziewczyny, która chyba przed chwilą się obudziła.
- W moim łóżku, śpisz, obudź się rano.
- Ok. Ochrzanię cię rano.
- Ok.
***
- A żeś się bracie dorobił- Arbi mocno oparł się na moim ramieniu. Dwa lata temu zaczął studia. Wydawało mu się, że jest nie wiadomo kim. Ale ogólnie nie jest taki zły. Ma zawsze ładne dziewczyny, udaje mu się. Odgarnia swoje kasztanowe włosy do ramion za ucho i patrzy z troską na dziewczynę.
- A tak na serio to co jej?
- Płakała. Chyba chciała skoczyć z mostu. Musiałem...
- Nie jesteś jednak takim zarozumiałym debilem za jakiego wszyscy cię mają, Hosty.
- Dzięki. Wielkie dzięki.
- Wytłumaczę wszystko rodzicom, ty się nią zajmij- odpowiada już całkiem poważnie i wychodzi.
Poskładam fakty. 
Wróciliśmy tu około 17:00.
Ona w końcu zasnęła około 22:00.
Ja jak zaczęła normalnie oddychać- po północy.
Arbery przyjeżdża zwykle rannym pociągiem (akurat dzisiaj?!).
Jest ok 6:00.
- Dlaczego mnie ukradłeś?- zapytała dziewczyna. Już nie spała. Leżała na wznak z oczami wlepionymi w sufit. Ręce miała złączone jak na apelu szkolnym. Ubrana była w ciemną koszulę i dżinsy, miała to pod tym za dużym płaszczem. Już nie płakała. Jej twarz miała wielkie plamy po tuszu, ale pod nim była blada. Pod oczami miała wielkie sińce. Usta były obrzmiałe i spierzchnięte.
- Bo chciałaś rzucić się z mostu?
- Skąd wiedziałeś?- Nadal beznamiętnie wpatrywała się w sklepienie.
- Bo wyglądałaś jak psychopatka- odparłem bez ogródek.
- Może ja jestem psychopatką?
- Może.
***
Godzinę później dałem jej ręcznik, a ona poszła się umyć. Wróciła z mokrymi, jasnymi kosmykami porozrzucanymi na wszystkie strony.
- Dziękuję za wszystko, ale ja już muszę iść.
- Chyba sobie kpisz- zabrałem jej ręcznik i przewiesiłem przez ramię.- Musisz mi opowiedzieć co się stało.
- Wal się, złodzieju.
- To chociaż zjedz śniadanie.
Dumne spojrzenie powoli ustąpiło. Opuściła głowę i delikatnie nią pokiwała. Miałem wrażenia, że za chwilę upadnie. Podtrzymałem ją delikatnie.
- Nie umiesz przytulać jak chłopak- zaśmiała się po chwili. Niewdzięcznica.
- Bo nikogo dawno nie przytulałem.
Sarkastyczne spojrzenie, zdążyłem przywyknąć.
- Bo nikt cię dawno nie kochał, Hoście Barey'u.
- Bo nikt mnie nigdy nie kochał.
- Nie dziwi mnie to.
- Głupia jesteś.
- Ok. Co na śniadanie?
Wtedy już wiedziałem, że coś w niej wróciło. 
Że na razie nie powróci na most.

niedziela, 30 marca 2014

A.H.B- Kim ona jest?!(5)

Staliśmy na moście, a ona gapiła się na mnie tymi swoimi zimozielonymi oczyma. Z jej rzęs spływał tusz, policzki miały przez to szaro-czarny odcień. Włosy zwisały w mokrych strąkach po dwóch stronach twarzy. Miała minę jakby za chwilę miała ochotę mnie zrzucić z mostu.
Była wściekła.
- Chcesz mi dopiec?! Znowu kopnąć?! Będziesz tłumaczył jak się ustawia piłkę czy robił ze mnie idiotkę?!- jej oczy dosłownie paliły się od wściekłości.
- Myślałem...
- Zdarza się. Nawet komuś tak zarozumiałemu jak ty- w tym momencie mierzyła mnie jeszcze chwilę wzrokiem i wybuchła płaczem. To było coś rozdzierającego serce. Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś tak płakał. W tym było słychać ból, bezsilność... Przerodzoną z niedawnej wściekłości. Oparła się o murek i zjechała do pozycji klęczek. Z trudem łapała powietrze, a tusz spływał wartkimi strumieniami.
- Przepraszam- przyklęknąłem i złapałem ją za rękę.- Nie będę już tak więcej.
- Nie o ciebie przecież chodzi- wypowiedziała krztusząc się własnym łzami.
- To o co?!- podniosłem jej podbródek. Ona nic nie powiedziała, tylko oparła głowę na moim ramieniu. Zacząłem ją głaskać po plecach.
- No już, piłkarko, nie płacz. Bo przyjdzie twój chłopak i mi wleje za to, że cię głaszczę.
- Nie mam chłopaka- wychlipała.
Brawo idioto!- pogratulowałem sobie w myślach.
- Ja też nie- spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem.- No co?! To prawda. Dziewczyny zresztą też nie. Nie lubię dziewczyn. Nie żebym był gejem, bo tak to może zabrzmieć- znowu się uśmiechnęła.
- Rozumiem- powiedziała patrząc na mnie swoimi bezsilnymi oczyma.- Ja też już nie lubię dziewczyn.
- Przeszłaś na dobrą stronę tęczy?- uniosłem brwi.
- Nie. Ja nie lubię nikogo- jej twarz znowu zgasła, schowana w ramionach, które miarowo unosiły się i opadały.- Ty nie zrozumiesz. Masz rodzinę, grupę przyjaciół, po lekcjach twoje życie nie zamiera, w ciągu nich też nie. Idź już lepiej. Pada. Przeziębisz się. Znienawidzisz mnie jeszcze bardziej- wstrząśnięta własnym płaczem upadła na ziemię- Idź, idź, idź.
Skulona leżała. Domyśliłem się po co przyszła nad rzekę. Dlaczego stała na moście.
Dlaczego zrozpaczeni ludzie stają na moście?
Cholera. Wziąłem ją na ręce, nawet specjalnie się nie wyrywała i zaniosłem ją do domu.
Biedna, zrozpaczona dziewczyna.
Każdy skrywał sekrety, ale jej był o wiele większy.
Dopiero miałem się o nich dowiedzieć.
Ale na razie śpi, na moim łóżku.
Nie, spokojnie ja siedzę na krześle i podaję jej tabletki.
Biedna, zagubiona dziewczyna.

sobota, 29 marca 2014

Przypadek? Nie sądzę- czyli everything happens for a reason

Ten post dotyczył będzie naszego stosunku do 'przypadkowości życia'. Inspirację wzięłam z własnego życia. Czy byłabym dzisiaj uśmiechnięta, gdybym wczoraj poszła inną drogą (dosłownie)?

everything | via Tumblr

Mam przypadki za szczęśliwe zbiegi okoliczności. Jednak, kiedy nasze długotrwałe szczęście zależy od jednej błahostki trudno nam uwierzyć, że to kwestia przypadku. Bardzo podoba mi się ten cytat Enstein'a:
Coincidence...

Jak kierować swoim życiem tak, aby na te przypadki trafiać częściej? Na te szczęśliwe, oczywiście. Ja mam tylko jedną radę, o ile można miec rady w sprawach przypadków- należy kierować się sercem i to co uważamy za słuszne, wtedy te przypadki częściej na nas wpadają. Niczego nie oczekujmy, oczekiwania prowadzą do zawodów. I cieszmy, cieszmy się z przypadków, które na nas czekają!



A może przypadki nie istnieją? Tylko wszystko jest z góry narysowane? Idziemy ścieżką, która jest już dla nas wytyczona? 
Albo wszystko ma po prostu jakiś ukryty cel, o którym być może na razie nic nie wiemy, al będziemy wiedzieć. 




Ja tam uważam, że wszystko ma jakiś powód.
Ale to nie wyklucza przypadków.

czwartek, 27 marca 2014

A.H.B- Widmo porywacza (4)

Poniedziałek w szkole okazał się koszmarny. Nic nie rozchodzi się bowiem tak szybko jak plotki. Nie prostowałem ich nawet, przenikałem tylko niewidzialnie po korytarzach z dala od zbyt ciekawskich ludzkich spojrzeń i niedyskretnych szeptów. Nigdzie nie spotkałem jednak tej dziewczyny.
Nie myślicie sobie, żebym jej szukał, tym może zajmować się co najwyżej nasz znajomy dwumetrowy kolega.
Ja dzisiaj chciałem tylko przeżyć. 
W końcu nadeszła pora zajęć z historii sztuki. Stanąłem przy drzwiach czekając na nią. W końcu zorientowałem się, że już wszyscy przyszli.
Tylko dlaczego jej nie ma w szkole?
Tryumfatorka.
Ograła Hosta Barey'a.
Kpiący uśmieszek. Zielone oczy.
Stalowe oczy.
Przeczesałem wzrokiem salę. Obydwie klasy siedziały przy prostokątnych stołach różnej wielkości.
Waligóry też nie było.
Co się z nimi dzieje?
Wtedy moja duma zakazała rozmyślania raz na zawsze o dziewczynie w za luźnej sukience. 
***
Koniec kwietnia. 
Od pamiętnego meczu minął miesiąc. Wszyscy już zapomnieli o dziewczynie, która po ograniu Barey'a nie pojawiła się ani razu w szkole.
Szedłem na zakupy. Matka wypisała mi produkty na kartce, wziąłem siatki i poszedłem na targi. 
Targi, jak wiecie rozstawiane są co weekend na placyku. Skupiają w sobie całą biedną i nędzną społeczność Jacksonville. Trzeba uważać na Cyganów, którzy przybywają do miasta z handlarzami z okolicznych wsi i wracają o wiele bogatsi niż przed przyjazdem.
Nie brakuje tu też wychudłych okolicznych dzieci. Zbierają do swoich koszyczków, a jeden Bóg raczy wiedzieć na co wydają później te pieniądze.
Zapoznałem Was już z przyjezdnym społeczeństwem Jacksonville. 
Zrobiłem to w jednym celu.
Pytanie- Czy pisałem coś o tajemniczych postaciach w płaszczach z kapturem?
Nie... Miałem rację. 
Pora więc jedną z takowych pośledzić.
Tak dla przyjemności.
***
Ulice przy targu wyglądają zwyczajnie. To znaczy jednorodzinne domki ustawiane w nierównych rządkach. Jedna jedyna ulica prowadziła nad rzekę. Była na pograniczu (w sensie rzeka) lasu i miasta. Szara i straszna odstraszała przechodniów. Dlatego zaintrygowała mnie postać w czarnym, bezkształtnym płaszczu.Udawał się właśnie tam. Oczywiście, że uczono mnie o porywaczach w czarnych, za dużych płaszczach.
Może właśnie dlatego za nim poszedłem.
Zaczęło kropić. Jedna kropla, druga.
- Myślisz, że cię nie widzę, idioto?!
Porywacz nie był porywaczem.
To była ta dziewczyna.

niedziela, 23 marca 2014

A.H.B- Waligóra zwiastuje kłopoty(3)

Był piątek wieczór, który jak zwykle mieliśmy spędzić na boisku. Mayson przyniósł naszą dyżurną piłkę.
Dzieci z czwartej klasy zgubiły swoją i uważacie, że znalazła nowych właścicieli?
Bingo.
Kay i Michael pobiegli szybciej, tradycyjnie już ścigając się, kto pierwszy znajdzie się na boisku. Kay, długonogi, pryszczaty osobnik o zbyt przesadzistym nosie znowu wygrał. Niższy od niego Michael stał chwilę później z rękami na udach, dysząc ciężko. Podniósł wzrok i natrafił na osóbkę na boisku. Był to dość wysoki chłopak, mógł być mojego wzrostu... Wyższy. Zmierzwione włosy sterczały mu na wszystkie strony. Dobrze zbudowany, mięśnie niczego sobie.
- Przyszli!- zawołał w nieokreślonym kierunku. Nagle zza drzew przy boisku wyszła dziewczyna. Ubrana była w sukienkę (tak, to całościowe) w czerwone , malutkie kropeczki na granatowym tle. Strój zwisał trochę w miejscu przeznaczonym na biust, ale był też za luźny w talii, także można po prostu uznać, że był ciut za duży (albo ona tak drobna). Włosy związane były w dwie, złote kitki podskakujące z każdym krokiem. Stalowe oczy ze śladem zieleni... 
Bingo.
Tak to ona. 
Tylko czy nie miała zwyczajowo zielonych oczu z cieniem szarości?
Bzdura. Kto patrzy dziewczynom po oczach.
Mayson zagwizdał cichutko. 
- Laluś- krzyknął na dryblasa- Zabieraj narzeczoną i wypad. Mamy trening!
Dziewczyna niewzruszenie przeszła obok mojego kumpla i stanęła dwa kroki przede mną.
- Zrobię za ciebie projekt. Cały- spojrzała na mnie z miną pokutnicy. Opuściła wzrok, z poczuciem winy. Nagle znowu nasze spojrzenia się spotkały. W stalowych oczach zapaliły się niebezpieczne ogniki.- Jeśli strzelę ci mniej bramek niż ty mi.
Chłopaki przysłuchujące się dziewczynie parsknęły śmiechem. Fila spojrzał na nią z politowaniem:
- Miłego robienia projektu.
- Powiedz to swojemu koledze- wskazała na mnie podbródkiem.
- Do pięciu, bez rozlewu krwi- zawołałem i czym prędzej pobiegłem na bramkę. Ona natychmiast ruszyła za mną. Wyprzedziła mnie. Wziąłem piłkę i podszedłem do niej z miną zwycięzcy:
- To jest piłka- wskazałem.- Musisz ją wkopać do bramki, tak abym jej nie przychwycił. To, że dotknie słupka, a nie wleci... Dlaczego tak patrzysz?!
- Jak?
- Zawsze tak patrzysz! Na mnie przynajmniej. Z taką... Ironią! Dobra, szkoda czasu. Graj. A potem wypad.
- Ok.
- Ok?! Nie chcesz się wykłócać?! Nie będziesz piszczeć i płakać, strzelać fochów i uciekać?
- Graj.
- Sama graj.
- Ok.
Czułem, że jeszcze jedno 'ok' doprowadzi mnie do szaleństwa, dlatego stanąłem niechętnie na bramce. Spojrzałem na nią. Związywała włosy prawie do ramion w dwie kitki (bingo, minęły już jakieś 3 tygodnie od zadania projektu). Zawiązała sznurówki swoich lichych, szmacianych trampek i zrobiła krok do tyłu. Dwa. Jeszcze kilka. Wzięła rozbieg. Nie zatrzymała się przed piłką, tylko kopnęła ją środkiem stopy. W myślach widziałem już tor lotu piłki. 
Dlaczego więc chwilę później leżała w siatce?!
- Masz, świrusko, masz szczęście- zły na siebie podałem jej piłkę. Teraz ja.
Nie trafiłem. Cholera.
Ona.
Ja. Ona. Ja. Ona. Ja. Ona. Ja. 
5 do jednego.
Dla niej.
Chłopaki zaniemówiły. Host Barey, żywa legenda młodzieżowej ligi Jacksonville przegrał z dziewczyną w za luźnej sukience.
Bez odblaskowych korków i koszulki.
- Wygrałam- oznajmiła. Bez cienia zdziwienia, tak jakby dokonała najzyklejszej rzeczy na świecie. Tak jakby jej grafik mówił ' Śniadanie, lekcje, ogarnie Hosta Barey'a, kolacja, sen'.- Projekt oddajesz w poniedziałek. Miłego weekendu- uśmiechnęła się tym swoim ironicznym uśmiechem.
- Wal się, idiotko, wynoś się- rzuciłem wściekły.
Wtedy podszedł do mnie ten teleportujący się Waligóra. Spojrzał na mnie groźnie, objął dziewczynę ramieniem i pocałował. 
Tak jak na filmach, tak epicko i romantycznie.
Fila zagwizdał, a ja odwróciłem wzrok. Podniosłem plecak z ziemi i wybiegłem z boiska. 
To było moje pierwsze starcie z tą dziewczyną.
Od tego dnia bałem się stalowych ogników.

A.H.B -Kim ona w ogóle jest?(2)

Właściwie znałem ją od roku. Wiem, że uczyła się w równoległej klasie i wyczytywano ją z ludźmi o wysokiej średniej, pod koniec roku, gdy wszyscy przewracali oczami, rozpinali guziki przyciasnych koszul i patrzyli wyczekująco na drzwi do auli.
Wiem, że gdy na początku roku wchodziła po schodkach na scenę trzymał ją za rękę jakiś dryblas o zmierzwionych włosach. A może mi się wydawało? Nie, pamiętam dobrze! Fila zagwizdał cichutko, a Mayson cmoknął. 
Raz wpadłem na nią na korytarzu. Z tego co pamiętam, upuściła książkę. Podniosłem ją (w sensie książkę), a ona uśmiechnęła się do mnie lekko pogardliwie.
W tym miejscu kończą się moje dotychczasowe spotkania z tą dziewczyną. 
Mogę jeszcze pobieżnie opisać ewolucję jej fryzury- na początku gimnazjum nosiła mocno upięty, długi warkocz, związany na końcu jakąś gumką. Przed wakacjami ścięła włosy. Miały długość podobną do mojej. W odróżnieniu od warkocza, wystawały na wszystkie strony. Moim zdaniem wyglądała gorzej. Dodało jej to jednak jakiś czynnik, dzięki któremu stała się rozpoznawalna. Na początku tego roku szkolnego dyrektor wytłumaczył nam, że przekazała włosy na peruki. 
Wtedy nasze spotkania spotkały się przez chwilę. Miała ogromne oczy. Być może było to tylko złudzenie wywołane tak krótkimi włosami.  Próbowałem zidentyfikować ich kolor. W pierwszym odczuciu były zielone. Gdy przekrzywiała lekko głowę nabierały też stalowego odcieniu. Była w nich uśpiona duma i... Siła. Siła i wytrwałość jakiej nigdy wcześniej nie widziałem w żadnych oczach.

Teraz należą się Wam, moi drodzy czytelnicy drobne wyjaśnienia, dlaczego opisuję tę dziewczynę. Musicie jednak uzbroić się w cierpliwość. Przytoczę kolejną marną historyjkę.
W ramach znienawidzonych przeze mnie zajęć sztuki musieliśmy zrobić projekt o wybranym (przez nauczycielkę, a jakże) malarzu. Panna Jackson- starsza, wysuszona kobiecina o zbyt dobrym słuchu jak na swój wiek, dobierała nas również w pary.
Nasze klasy liczą 21 osób (nie pytajcie o sens).
Zgadnijcie kto był dwudziestą pierwszą osobą w naszej klasie.
Bingo.
A teraz pomyślicie, kto zajmował to stanowisko w równoległej klasie.
Jacy wy sprytni!
Dziewczyna podeszła do mnie na przerwie. Był już koniec zimy, mniej więcej początek marca. Jej włosy sięgały mniej więcej za ucho. Oczy nadal były ogromne. Okazało się też, że nosi wielkie okulary w czarnych oprawach.
Bingo, nie sprawiały, że stawała się brzydsza.
Spojrzałem na nią z politowaniem. Być może nie znała jeszcze hierarchii szkoły. 
Od zawsze wiadomo było, że piłkarze reprezentacji Jacksonville nie mają obowiązku się uczyć, a tym bardziej robić prac z przedmiotu (wymowny wzrok na plan lekcji) 'historia sztuki'.
Jak najdelikatniej potrafiłem, wytłumaczyłem jej na czym będzie polegała moja rola w tworzeniu projektu (to nie była długa rozmowa).
Wtedy powiedziała, że zasada dotyczy chyba tylko gości, którzy UMIEJĄ (podkreślenie) grać.
Później tylko ten kpiący uśmieszek. 
Tak, doszliśmy już do momentu, w którym ją kopnąłem.
Zgadnijcie kto rozmasowywał piszczel przez następny tydzień.
Bingo.

sobota, 22 marca 2014

Autobiografia Hosta Barey'a- PROLOGOS

Postanowiłem napisać autobiografię, bo muszę kupić piłkę.
Nie zwykłą, tylko tą z EURO.
Więc potrzebuję forsy.
Opowieść o piłkarzu powinna się zaczynać od barwnych opisach młodego chłopaka, o tłumie dziewcząt skandujących jego imię na trybunach i o jego śnieżnobiałym uśmiechu rzucanym Tej Jedynej. Jest też druga opcja- słaby i wątły okularnik odkrywa w sobie fenomenalny talent i porywa tłumy. 
Będę nieszablonowy.
Mam na imię Host Barey i uważałem, że jestem genialnym piłkarzem do czasu, aż na mojej drodze stanęło drobne lecz silne dziewczę o dwóch, krzywo sterczących blond kitkach. Zamiast neonowych korków nosi liche trampeczki ze stoisk za pół- darmo, a koszulki z nazwiskami znanych piłkarzy zastępuje zwiewnymi sukienkami (albo spódniczkami, kto je odróżnia?) do kolan.
Ma poobijane kolana.
Oraz łydki.
A w szkole udaje przykładną uczennicę.
Po lekcjach kopie mnie po nogach.
I weź tu bądź piłkarzem!
Ja, nieskromnie mówiąc też nie jestem taki brzydki. W czasie mojego życia (mam lat 14) miałem już 4 dziewczyny.
Nie, nigdy się nie całowałem.
No dobra, trzy z nich miałem w podstawówce.
Dwie w trzeciej klasie.
Następna- Samantha była niziutką, niebieskooką blondynką, jedyną interesującą dziewczyną w mojej klasie. Spodobałem się jej, ona była niebrzydka lecz niezbyt inteligentna (dobra cecha, głupio, kiedy dziewczyna jest mądrzejsza od ciebie) i tak jakoś wyszło. Po tygodniu naszego 'związku' wylądowałem na ostrym dyżurze przez zapalenie ucha.
Tak, to był koniec piskliwego tygodnia.
Maddie była przeciwieństwem Samanthy- szara myszka, zawsze stała w koncie, o szaro- brązowych zbyt długich włosach. 
Po tygodniu legendy, że mówi coś oprócz 'cześć' nadal się nie sprawdziły.
Bingo. Od dwóch lat unikam dziewczyn.
Pojawienie się dziewczęcia w sukience (lub spódniczce) nie sprawiło jednak, że moje serce przyspieszyło.
Tak naprawdę to ją kopnąłem.
Tak, to był największy błąd tego dnia.

To moje kolejne opowiadanie. Do 'Dziewczynki...' jeszcze wrócę. Chciałam wam jedanak zapodać coś lżejszego, w końcu narracja męska.
Nie, nie wzorowałam postaci na nikim także nie doszukujcie się podobieństw.
Co uważacie?


piątek, 21 marca 2014

W końcu wiosna & wagary

21 marca, możemy kalendarzowo odrzucić na bok puchowe kurty, szaliki i wełniane czapy. Bez ryzyka odmrożenia kończyn możemy wyjść bez rękawiczek na zewnątrz. Oczywiście naturze trochę wisi jak my sobie ustaliliśmy pory roku, jednak dzisiaj przyroda zachwyciła nas (przynajmniej 21 stopniowym 'upałem') niebywałym ciepłem. 

Flower...

Untitled

Jak mówią stare, szkolne zwyczaje dzisiaj jest dzień wagarowicza. Ja osobiści uważam, że to głupia chęć zaimponowania innym swoją... Odwagą? Niezależnością? Nie czuję tej idei, szczególnie dzisiaj, kiedy wszędzie kręci się policja wyłapująca wagarowiczów. Ja, Doms i Madzia zaliczyłyśmy za to wyjątkowo fajne popołudnie.W końcu egoistyczna noc oddaje nam trochę dnia, dlatego mniej więcej od 15 do 18 spędzałyśmy czas na świeżym powietrzu. Było niesamowicie, naprawdę nie musiałyśmy urywać się ze szkoły. Grałyśmy nawet z chłopakami w piłkę nożną, a ja odważyłam prowadzic na smyczy psa Madziuli (choć zawsze bałam się psów). Nogi mnie nawalają (barki też, komenda 'Paryż' nie zawsze działała). 
football forever and always
Już niestety kończę, idę jeszcze popływać. 
Ciau!

czwartek, 20 marca 2014

People change

Pomysł na tego posta podsunęłam sobie sama (w końcu!). Stwierdziłam, patrząc w lustro, że potrzebuję jakiejś zmiany. Odchudzanie się nie wchodzi w rachubę, operacje plastyczne też nie, dlatego zdecydowałam się ściąć włosy. Była to dla mnie dość odważna decyzja, z powodów osobistych. Na wiosnę w tamtym roku  ścięłam włosy i do teraz ochoczo je zapuszczałam chcąc zapomnieć o wspomnieniach z tamtego czasu. Poza tym w końcu nie czułam się brzydkim kaczątkiem, które w gronie długowłosych piękności było tylko dzieckiem w za dużej bluzie. Zrozumiałam teraz, że to jak wygląda zależy również od naszego nastawienia do świata. Uśmiech na pewno pomaga :)

True

Chciałam więc podpiąć mój 'wyczyn' do tematu zmian, ogólnie. 
Dlaczego się ich boimy?
Nie dotyczy to oczywiście wszystkich, ale generalnie mamy obawy, że gdy coś zmienimy, będzie gorzej. Poza tym jest to kwestia przyzwyczajenia. Moim zdaniem osoby, które ciągle wyglądają tak samo, każdego dnia robią to samo etc. pasują idealnie do obrazu pana Fogga z "W 80 dni dookoła świata", który nie zmieniał swojego trybu życia od tysięcy już lat. Ja również miałam rozterki związane z wyborem gimnazjum. Czy kompletnie zmieniać środowisko, ludzi i przyjaciół? Powiedziałam 'nie'. Niektóre rzeczy są dobre takie jakie są. Jeśli coś się sprawdza- jest dobre, jeśli nudzi- pora to zmienić.
"Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie."
Jeśli chodzi o zmiany osobowości, te głębsze, w sobie jest to głębsza sprawa. Moim zdaniem idealnym przykładem tej złej zmiany jest Miley Cyrus. Mam wrażenie, że zmieniła się dla ludzi, nie dla siebie, chciała im coś udowodnić. Nie wiem jednak co ona czuje i co nią dokładnie kierowało, dlatego nie chcę jej oceniać bezpodstawnie.
Wolę pokazać to na swoim przykładzie. Rok temu zupełnie odwróciłam się od bliskich mi ludzi. Zrobiłam to z powodu chłopaka. Za wszelką cenę chciałam mu pokazać jaka jestem "fajna", dlatego nie mogłam pokazywać się w towarzystwie moich przyjaciółek. Dzisiaj wiem, że zachowałam się jak totalna... (tu wpisz swoje zdanie). Pluję sobie w twarz, szczególnie, że to one podawały mi chusteczki, gdy później przez niego płakałam. To również była zła zmiana.
changes

Żeby nie było jednak tak bardzo źle, wejdźmy na pozytywy. Każdy (tak jak ja wtedy) musi kiedyś wstać. Oczywiście są sytuacje w życiu, które mimowolnie nas zmieniają. Ale my możemy również zrobić to sami. Obiecałam sobie kilka rzeczy, wykonywałam je i się zmieniłam. Nie potrafię ocenić jaka jestem. Wiem, że byłam straszną histeryczką. A teraz?... Nie wiem, wmawiam sobie, że jestem silna, jednak czasami się łamię. Chyba tym razem chciałam wziąć na siebie zbyt dużo.
A teraz, jako podsumowanie:
Regret

Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam ;). A Wy co uważacie o zmianach?

środa, 19 marca 2014

Wersja zepsuta. Wersja nieudana.

Dzisiaj na matmie przeżyłam naprawdę załamanie. Nie było bynajmniej spowodowane złą oceną, czy inną bzdurą w tym stylu. Nie chcę mówić co się ze mną dzieje, nie jest to istotne. Pomiędzy słowami pani o a i b zaczęłam płakać. Od razu chciałam podziękować Doms. Słowa, które mnie naprawdę wzruszyły- "Nawet jeśli wszyscy się od ciebie odwrócą my trzy zawsze będziemy z tobą" [chodzi o moje 3 przyjaciółki od dzieciństwa]. W każdym razie wszystko mnie bolało, głos J z tyłu, "Co się dzieje" tylko pogarszał sprawę. Poczułam dziwne rozczarowanie gdy w końcu mnie zignorował. Ale nieważne... Teraz już wszystko ok. Napisałam wiersz na tej nieszczęsnej matmie. O mnie.

Wersja zepsuta
Wersja nieudana
Litości, proszę!
Kim ona jest?!
Czy ona czuje,
Jeszcze oddycha,
Nakłada maskę,
Powtarza wers-
"Nic się nie stało,
Wszystko wspaniale,
Odejdź, nie trzeba,
Lepiej bądź sam"
Wersja zepsuta
Wersja nieudana
Znowu ucieka 
Znowu nie wraca
Nie dogonimy jej
Już
Uciekła dawno
Łudzisz się jeszcze
Że tutaj siedzi,
Podnosi rękę
Niby jest
Ona już poszła
Ona daleko
A ty jej nie znasz
Nie szukaj już
Wersja 
Się zepsuła
Znów się nie udała
Musi być sama.
Ciągle sama.

niedziela, 16 marca 2014

Porozmawiajmy z bratem

Pogoda za oknem... Straszna. Ale nie narzekam. Mógł padać śnieg ;) Próbuję się uczyć, ale generalnie czuję się fatalnie. Oznajmiłam jednak dzisiaj lekarce, że ja idę jutro do szkoły, dlatego spojrzała na mnie ze zdziwieniem (gimnazjalistka, która chce iść do szkoły?!) i wypisała podwójną dawkę leków. Bywam przekonująca.

☺😊

Mój kochany brat uważając, że ciągle siedzę na WeHeartIt stwierdził, że kogoś kocham.(Bo tam wszędzie są serca) Teraz prowadzimy fascynującą konwersację. Młody (notabene lat 8) twierdzi zawzięcie, że (nie owijając w bawełnę), że mam już narzeczonego. Jako, że zna tylko 5 kolegów z mojej klasy zawzięcie mnie magluje.
Teksty mojego brata, które wg mnie genialnie opisują dziecięcą logikę:
"Nie uda ci się ukryć, że kogoś kochasz. To widać"
"No powiedz z kim się chcesz ożenić!" "Wiem, że coś kręcisz"
"No powiedz, próbujesz ukryć tajną sprawę, ale ze mną ci się nie uda"
"No to powiedz kogo najbardziej lubisz. Zawsze jest tak, że jak się kogoś kocha, to nie można tego mówić."
"U mnie w języku słowo lubię znaczy słowo kocham. To prosty język"
"Na pewno masz chłopka. Musisz mieć".
"- Nikogo nie kocham.
  -Śmiejesz się. 
- Śmieję się, bo jestem szczęśliwa z życia
- Bo jesteś zakochana"
"Albo twoi koledzy są ślepi, albo jesteś wielką kłamczuchą"

Untitled

W końcu się poddał. Podchodzę i pytam, czy w końcu zrozumiał, że ani ja nikogo nie kocham (dzieci nie bawią się w 'podoba mi się', 'bardzo lubię'). On tylko spojrzał na mnie z politowaniem i odpowiedział: " Ja już wiem kto to, chociaż ty nic nie mówiłaś. Gdy wymieniałem imiona mniej więcej w połowie zaczęłaś się uśmiechać. Albo jesteś nienormalna albo zakochana. Chociaż w sumie to to samo". Najzwyczajniej w świecie wrócił do zabawy od czasu do czasu posyłając mi porozumiewawcze uśmiechy. Jak tu nie kochać dzieci?!

PS Jednak nie ufajcie ośmiolatkowi. Gwoli ścisłości to był tylko test. Nikt mi się nie podoba.


sobota, 15 marca 2014

Frozen

Znowu w kinie :). Dopiero teraz piszę tego posta, chociaż zabrałam już brata do kina tydzień temu. Film? "Frozen" (Kraina Lodu).
Nie jest to zwykła bajka Disneya, opowiadająca o tym, że cokolwiek zrobisz i jak bardzo zepsujesz sobie życie i tak wybawi cię mężny, przystojny książę, za którego natychmiast wychodzisz.
Disney postanowił wrzucić nieco na luz.
Szczerze mówiąc wyszło genialnie.
Poznajemy dwie siostry- Elsę i Annę. Elsa jest obdarzona mocą. Podczas zabawy z siostrą przez przypadek wyrządza jej krzywdę. Dziewczynka z mocą zamyka się, uważa, że jest niebezpieczna.

Untitled

Aż nadchodzi taki dzień, w którym mocy nie da się już ukrywać. Elsa zostaje koronowana na królową swojego kraju. Nadal jednak jest przerażona. Postanawia żyć bez uczuć, bez spotkań ze światem zewnętrznym. Nie chce, żeby świat ucierpiał tak jak jej siostra w dzieciństwie.

Coronation of Queen Elsa Part 1

Drzwi do pałacu otwierają się. Anna, szczęśliwa w końcu wychodzi na światło dzienne. Natychmiast zakochuje się w Hansie- księciu przybyłym na przyjęcie. Czy jest to jednak miłość odwzajemniona?...
its-like-a-little-baby-unicorn.tumblr.com

Młodzi natychmiast chcą się pobrac. Elsa jest oszołomiona lekkomyślnością siostry i nie daje im błogosławieństwa. Siostry kłócą się, w wyniku czego Elsa ujawnia swoją moc i ucieka z pałacu.
Piosenka, którą śpiewa "Let it go" (Mam tę moc) dostała Oscara!

Gone

Anna pomimo wszystko wyrusza na poszukiwania siostry. Po drodze poznaje Kristoffa. Nie jest przystojnym, bogatym księciem o nienagannych manierach. Pomimo to pomaga Annie dotrzeć do nowego zamku Elsy. Siostry nie dogadują się, starsza trafia młodszą kawałkiem lodu w serce.
Uratować przed zamrożeniem może ją tylko prawdziwa miłość. Kristoff i Anna szybko wracają do Hansa.

Kristoff

Olaf

Tylko czy to Hans rozpuści serce z lodu?...

Frozen

Frozen, such a cute movie

Przepraszam za tyle obrazków i stosunkowo mało tekstu. Możecie uważacie post za dziecinny, spoko. A wy co uważacie o filmie?
Polecam też piosenki "Frozen Heart" i "For the first time in forever (duet)

środa, 12 marca 2014

LBA po raz drugi...

Wydaje mi się, że  jestem aktywną blogerką. Moje starania znowu zostały nagrodzone- kolejna nominacja do  LBA :). Znowu nominowała mnie autorka ciekawego bloga- http://swiat-moimi-oczami-nr.blogspot.com/. Pozwólcie, że ci, którzy po prostu przeczytali tego posta są nominowani :).
Odpowiem teraz na pytania:
1. Na jakie rzeczy zwracasz uwagę, kiedy poznajesz nową osobę?
Przede wszystkim patrzę czy odwzajemni mój uśmiech. Jeśli ktoś patrzy na różne strony, odwraca się ode mnie- na pewno nie za bardzo chce mnie poznać. Jeśli chodzi o ten dłuższy rodzaj poznawania osoby, obserwuję jak zachowuje się w różnych sytuacjach. To genialne, mieć "podgląd" na osobę gdy jest zła, smutna, wesoła, szczęśliwa...
People Waiting
2. Jakiego gatunku muzyki najczęściej słuchasz?
Nie lubię nowych piosenkarek, tekstów o niczym i muzyki do niczego. Ubóstwiam rocka, popu też mogę słuchać (tego z "wyższej półki"), nie ograniczam się. Jeśli coś wpadnie mi w ucho nie zwracam uwagi na gatunek.
teenager | via Tumblr
3. Co myślisz na temat samobójstwa?
Mam takie momenty w życiu, kiedy wszystko mi się wali. Kiedy czuję, że nie jestem nikomu potrzebna. Siedzę na podłodze w pokoju/ w wannie i płaczę. Tym bezgłośnym, rozdzierającym płaczem. Są chwile, kiedy naprawdę życie i ludzie mnie przytłaczają. Wtedy myślę o tym, co jeszcze przede mną . Jest tyle pięknych rzeczy, które mogę jeszcze zrobić. Przecież za kilka lat mogę mieszkać z przyjaciółmi  w Nowym Jorku i pomykać codziennie przed pracą do Starbucks'a. Ja czekam na tę chwilę.
Wracając do samobójstwa- nie potępiam go ani nie pochwalam. Współczuję tylko osobom, które ten świat doprowadził na krawędź i zrzucił z uśmiechem na twarzy.
Untitled
4. Twój strach?
Boję się, że kiedyś wszyscy o mnie zapomną. Będę sama i nikomu nie będzie na mnie zależeć jeszcze bardziej niż teraz. A z takich bardziej przyziemnych- boję się ciasnych pomieszczeń i pobierania krwi.
Harry Potter😍
5. Dlaczego założyłaś bloga?
Tutaj mogę wyrazić się artystycznie i zapomnieć o moich problemach.
Forever and always.
6. Co myślisz o byciu sobą?
Żyjemy w świecie klonów. Wszystkie nastolatki wyglądają tak samo. Modelki w telewizji dyktują nam jak mamy wyglądac. Uważam jednak, że mimo wszystko trzeba byc sobą. My możemy byc tylko niedoskonałą kopią kogoś innego. Chyba, że wybierzemy bycie sobą.
You deserve to feel beautiful. <3
7. Bez czego nie mogłabyś żyć?
Bez podróży <3
F
8. Jak często masz gorszy dzień?
Nie lubię wieczorów, kiedy zostaję sama i nie jestem w stanie wypowiedzieć ani słowa, bo wiem, że się rozpłaczę. Raz na tydzień? Częściej? Rzadziej? Trudno określić.
Yuh.
9. Wymień 5 cech, których najbardziej nie znosisz u ludzi.
Fałsz- kiedy ktoś coś mi mówi, a później temu zaprzecza, kłamie, udaje.
Głupota- przez nią tracę wiarę w ludzi.
Chamstwo- niektórzy nie znają granicy między błyskotliwością a zwykłym chamstwem
Przeciętność, brak własnego zdania, mentalność tłumu i wszystko co się z tym wiąże
Wywyższanie się- mam taką opinię, że ludzie wywyższający robią to, gdy jesteśmy ponad nimi.
High 5
10. Co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu (w dowolnej kategorii)?
Najważniejsze w życiu to nigdy nie wyprzeć się tego, kim się jest. Nigdy nie poddać w tym do czego się dąży. Nigdy nie zapomnieć o tym co się kocha.
11. Opisz siebie w trzech słowach.
Sarkazm, uśmiech, nieśmiałość (tak, jestem nieśmiała) 

Pytania do osób, które zobaczą posta:

1. Najgorsze wspomnienie z ostatniego tygodnia.
2.Ulubiona forma sportu.
3. Co uważasz o chodzeniu (<3) w gimnazjum?
4. Czego nienawidzisz w płci przeciwnej?
5. Twoja najgorsza cecha.
6. Piosenka, która oddaje twoje emocje w tym momencie.
7. Znienawidzony przedmiot.
8. Cytat życiowy.
9. Krótki opis kim jest przyjaciel.
10. Ulubiony rodzaj uśmiechu.
11. Dlaczego jesteś tym kim jesteś?

Jeśli chcesz odpowiadać na pytania, zostaw adres bloga w komentarzu. 

poniedziałek, 10 marca 2014

Salamanca- photo edition 1

Obiecałam dodać zdjęcia z Salamanki. Wszystkie by me. Nie bawiłam się efektami (no time).




Uliczki i panoramy. Pierwsze dwa z prawej- widok ze szkoły.






Plaza Mayor- główny plac, miejsce spotkań. W słońcu, deszczu, w ciągu dnia i nocy.


Salamanka- podczas gubienia się tu i tam.


Zdjęcie główne nie jest dobre. Nic na nim nie widać. Kilka osób, które weszło w kadr i to słońce przysłaniające wszystko. Dla mnie, osobiście ma walor magiczny. Mam wrażenie, że osoby nieśpiesznie przejdą dalej, a słońce nadal będzie mnie oślepiać. Jest bardzo żywotne...


To nowa katedra w Salamance. Ona... Przed nią można tylko stać i doceniać jej wielkość i piękno. Dla mnie prawdziwy cud!




Wycieczka do Avila. Nie wiem jak Was, ale mnie ten rynek przeraża... Chociaż mnie przerażał nawet Tykocin...

Napiszcie w komentarzach co myślicie. Odpowiem też chętnie na wszystkie pytania dt. Salamanki.
A teraz pora pouczyć się biologii :/

The world is a book



niedziela, 9 marca 2014

Visit Salamanca

Jak wiecie lub nie, spędziłam tydzień w szkole językowej. Czy wyjdę na bardzo niegodziwą, jeśli przyznam, że miałam internet, ale nie chciało mi się pisać?
Mam nadzieję, że nie.
Wg mnie wyjazd był o wiele za krótki. To co uwielbiam jednak w mieszkaniu u rodzin podczas wyjazdów, to fakt, że mogę się rozgadać. Od środy nawet myślałam po hiszpańsku ;).
Nie wiem czy to zasługa miasta, pogody czy oderwania od rzeczywistości, ale czułam się genialnie. Byłam naprawdę szczęśliwa i wolna. Nic mnie nie obchodziło. Nie umiemy opisać dokładnie z Madziulą tego stanu, co nie zmienia faktu, że uśmiech nie schodził nam z buziek.
A może to kwestia innego spojrzenia na świat?...
Piszę tego posta w autobusie (z wi-fi!), ubrana w granatowe conversy, ciemnoszare dresy, bluzkę z dziewczynką i turkusową bluzę. 
Madzia obrzuca mnie krytycznym spojrzeniem (Dlaczego TY się tak ubrałaś?!), a ja się tylko uśmiecham, jestem ponad to. Cieszę się ze słońca. 
Żyję i nie muszę tłumaczyć dlaczego.
Chyba znalazłam szczęście.
***
- Wyglądam jak bezdomny, bardzo łatwo mnie rozpoznasz- ciemna kurtka, dresy i rozwalony kucyk.
-...
Rozmowa z tatą na lotnisku.
Jutro wracam do szkoły. Jedynym plusem są ludzie. Dzisiejszy dzień spędziłam na przepisywaniu zaległości. Ale warto było.
Tylko ogarnia mnie jakieś dziwne przygnębienie, gdy zamiast pięknej, słonecznej katedyry widzę szare bloki, a lody z posypką i truskawkami muszę zastąpić kanapką na kolację.
Chyba nawet tęsknię do niezrozumiałych rozmów przy stole... 
'Za czuła może jestem...'
Jedno jest pewne. Salamanka jest genialna. 
A ja tam jeszcze wrócę.



Nie są to moje zdjęcia, gdyż jeszcze ich nie zgrałam. Ale dodam w tym jeszcze tygodniu.
~M.




Dear readers!

Chcę Was przeprosić i uprzedzić, że przez pewien czas tempo dodawania postów znacznie się zmniejszy.
Powód: osobisty.

Yes fine

sobota, 1 marca 2014

Hello march, podróżowanie i kolejna nieobecność

Jak już wspominałam tydzień temu- jutro wyjeżdżam na kurs językowy. Podobno u rodzin goszczących nie będziemy mieli internetu, jedyną możliwością będzie ten w colegio, ale nie jestem pewna co do jego mocy :/.
Znowu nieobecność przez tydzień. Tym razem chyba nie będę "odrabiała" zaległości blogowych, ponieważ zostaną jeszcze te szkolne.

Hello March ♡

Mamy już marzec- 2 miesiące za nami. Szczerze uwielbiam ten miesiąc. Wszystko odżywa, po całej dzielnicy rozstawieni są handlarze tulipanów (btw, Macieju obiecałeś!), można już zrezygnować z zimowej puchatej kurtki, szalika, czapki, rękawiczek, bluzy na swetrze... Ponadto jest dzień kobiet, a ja pierwszy tydzień spędzam w Hiszpanii z Madziulą. Czy może być lepiej? Wątpię!

Tumblr

Moje ulubione kwiaty <3

🙈

(1) Me gusta | Tumblr

Quotes

Uwielbiam podróżować. Kocham jazdę samochodem, nawet jeśli 2 dni bez przerwy siedzę skulona na tylnym siedzeniu samochodu. Lubię patrzeć za okno i obserwować jak bardzo zmienia się świat. Nie wytrzymuję gdy za długo jestem w jednym miejscu. Zmiany są potrzebne. Lubię być na lotnisku. Wsiadać do samolotu i bezpiecznie z niego wysiadać. Lubię gubić się w obcym mieście nawet z mapą w ręku. Uwielbiam znajdywać. Lubie poznawać nowych ludzi. Lubię mówić innymi językami.
NIE LUBIĘ NIE PODRÓŻOWAĆ

Do zobaczenia (przeczytania?) za tydzień.

DIY- Naszyjnik z kluczem


Miałam wstawić tego posta zaraz po powrocie, ale naprawdę miałam busy week spędzony głównie na odrabianiu pracy domowej i uczeniu się do poprawy biologii :C. Jeszcze próbowałam zmusić kolegę do sportu ekstremalnego, jakim w jego przypadku jest myślenie... Niestety, nawet z pomocą Wikuś nam się nie udało.
The Lion King

W tym poście zaprezentuję wręcz banalny sposób robienia naszyjnika z kluczem





Przygotuj kolorowe naszyjniki i stary klucz. Jeśli nie chcesz już zmieniać koloru linki, użyj dodatkowo lakieru do paznokci. W tym wypadku na początku umocz końcówkę klucza w lakierze i zaczekaj aż wyschnie.









Postępuj zgodnie z krokami wyżej aby doczepić klucz do naszyjnika.



Oto efekt. Możecie oczywiście zmieniać sznurki, dlatego ja nie barwię końcówki klucza.



Jeśli macie jakieś pytania, zastrzeżenia czy inne pomysły- piszcie w komentarzach.
PS Co uważacie o zdjęciach? :)