Biegnę a piłka przede mną
Ja ją gonię
Czy ona ode mnie ucieka?
Nie wiem
Nie dane mi wiedzieć
A mi jest z tym tak
Dobrze
Tak spokojnie
Piłka
Za nią ja
W ustalonym szyku
Tak ma być
Ktoś ustalił szyk
Nie chcę innego
Jest dobry
Szyk
Piłka za nią ja
Nie przegrana
Jedynie za nią
Za to nie gorszy
Za to nie lepszy
Mamy taki szyk
To jest gra
Nikt cię nie chce zganić
Każdy gra dla siebie
Nikt nie jest zły
Dobry też nie
Choć to może
Bez sensu
To
Wygrałam
Szyk zadziałał
Wygrałam
Wygrałam
Ja wygrałam!
Dawno nie pisałam wierszy, przypomniała mi o tym Zuzia O. Ten nie jest tylko płytką historyjką o piłce i biegu. Jest o szyku, w jakim często musimy żyć. O tym, że nie zawsze te szyki są złe, że czasami możemy się ich trzymać. Bycie wolnym nie oznacza robienie czegoś zupełnie innego.
Czasami to jest właśnie pokochanie szyku.
Rupercie, wiersz bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńNo i nawet ty trzymasz z pustelnikiem-dzięki:/
O co chodzi, Szymonie? O cóż chodzi z Barnabą?
OdpowiedzUsuńRupercie? Szymonie?
Piękny wiersz :)
OdpowiedzUsuń