Dzisiaj na angielskim, po sprawdzianie mieliśmy napisać coś na temat z tablicy. Idealnie pasuje to też do myśli, którą może często się powtarzam, ale powtarzamy przecież tylko rzeczy ważne.
Nie mogę Wam jednak obiecać, że już nie będę pisała o podróżowaniu. Nie mogę kłamać.
Przy okazji wyjaśnię, dlaczego nie pisałam nic przez weekend- byłam w Barcelonie. Miasto urzekło mnie już po raz drugi. Nie mam niestety zbyt wielu zdjęć, przepraszam również za beznadziejną jakość- używałam IPoda. Na większości króluje moja twarz [ta twarz] i dodawanie ich nie ma chyba większego sensu...
Sagrada familia, morze i uliczka- mówiłam, że będzie biednie.
Barcelona jest wspaniała. Uwielbiam ponadto Hiszpanów. Są bardzo wyluzowani, ale mam wrażenie, że nie jest to u nich tak sztuczne jak u Włochów. Każdy chce Ci pomóc, sprawić żebyś zrozumiał, ty o coś prosisz a on daje więcej.
Oczywiście nie odnosi się to do wszystkich, ale wyjątki są tylko potwierdzają regułę.
Odnalazłam się nawet w metrze (so proud of myself)
Nie będę się rozpisywac na temat miasta, bo zainteresowani na pewno sami wszystko wiedzą. Jako nieodkrytą perełkę polecam tylko wzgórze Tibidabo (panoramy są zrobione z jego wysokości)
Jest na nim również ładne wesołe miasteczko oraz klasztor (na górze).
I oczywiście wszyscy pamiętamy komu kibicujemy (BARCA!!!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz